środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 5

Mijała już 7 godzina odkąd Caroline opuściła Mystic Falls. Nadal nie potrafiła w to uwierzyć. Ona, która zapierała w sobie choćby najmniejsze oznaki jakiegokolwiek uczucia do pierwotnej hybrydy, teraz po prostu jedzie do niego. Jakim cudem udało jej się podjąć taką niestosowną decyzję? Przecież zawsze była odpowiedzialna, ustabilizowana, ona była tą z głową na karku. Gdzie się podziała ta dziewczyna? 
Najwidoczniej zginęła tamtego dnia w lesie, kiedy pozwoliła swoim uczuciom wypłynąć na wierzch. Jednak mimo tego, że zdawała sobie sprawę z tego iż prawdopodobnie popełnia największy błąd w swoim życiu, ponownie, to nie czuła się z tym za specjalnie źle. Wręcz przeciwnie, było jej lżej na sercu, że w końcu może przestać się ukrywać. Może być sobą. 
I chociaż czuła się szczęśliwa to jednak pojawiały się w niej wątpliwości. Co powie Klausowi? Jak on na to zareaguje? Czy będzie zadowolony, a może spławi ją tak szybko jak się pojawiła? 
Tego typu pytania ciągle krążyły w jej głowie i nie potrafiła znaleźć na nie odpowiedzi. 
Starała się skoncentrować na czymś innym, jednak to ciągle do niej powracało. 
Pogłośniła muzykę skupiając całą swoją uwagę na tekście piosenek. Niestety piosenka, która aktualnie leciała, tym bardziej przypomniała jej o Pierwotnym. 
Zirytowana wyłączyła radio, gdy usłyszała dźwięk przychodzącego SMS'a. Wolną ręką sięgnęła po telefon, który znajdował się na siedzeniu obok. Na ekranie, wyświetliła się wiadomość od Eleny, która zawierała jedno krótkie pytanie:
Jesteś już na miejscu?
Caroline spojrzała na szyld, który głosił iż właśnie wjechała do Nowego Orleanu. 
Poczuła niemiły skurcz w żołądku, a martwe serce przyśpieszyło bicie. 
Szybko wystukała krótką odpowiedź i rzuciła telefon na fotel. 
Niespałne po minucie znalazła się w centrum Francuskiej Dzielnicy. Zaparkowała samochód przed najbliższym hotelem, a kiedy załatwiła wszystkie formalności związane z wynajęciem pokoju udała się na zwiedzanie. 
Nie za bardzo wiedziała gdzie się udać, a tym bardziej gdzie znaleźć Pierwotnego, więc po prostu przemierzał kolejne przecznice. 
Musiała przyznać, że Klasu miał rację, kiedy opowiadał o Nowym Orleanie. To miejsce było po prostu piękne. Stare, antyczne budowle idealnie kontrastowały z nowoczesnymi wieżowcami i budynkami. Można by powiedzieć, że Caroline, zakochała się w mieście od pierwszego wejrzenia. 
W pewnym momencie, jej uwagę zwróciło kilka osób, którzy roznosili ulotki turystom. Jeden z nich podszedł do wampirzycy mówiąc:
-Dziś impreza u Mikaelson'ów, wszyscy są zaproszeni. - Wręczył jej ulotkę i szybko odszedł.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, po czym skierowała się z powrotem do hotelu.

***

Niewielkie lampiony, oświetlały ogromny dziedziniec, jednak mimo wszystko dominował kolor niebieski. Głośna muzyka, miliony atrakcji i tłumy ludzi, tak właśnie wyglądała typowa impreza w Nowym Orleanie. Caroline Forbes weszła pewnym krokiem w sam środek tego wszystkiego. Miała na sobie obcisłą, czarną sukienkę i pasujące do tego czarne szpilki. Włosy zostawiła rozpuszczone, jednak makijaż było mocniejszy niż zwykle, co idealnie pasowało do stroju. 
Dziewczyna z zachwytem w oczach, przypatrywała się zebranym ludziom. Byli tacy różni od mieszkańców Mystic Falls, bardziej żywi, chociaż Caroline zdawała sobie sprawę z tego, że większość z nich to wampiry. Ta świadomość, przyprawiła ją o lekki strach, dlatego też pragnęła jak najszybciej znaleźć Pierwotnego. Chodziła w te i z powrotem, co chwilę zahaczając o przypadkowe osoby, jednak nigdzie nie potrafiła znaleźć Klausa. Kiedy już miała zrezygnować, w końcu go dostrzegła. Stał na schodach, przyglądając się tłumowi z nonszalanckim uśmiechem na twarzy. Mimowolnie na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Zaczęła zmierzać w jego kierunku, jednak zatrzymała się, gdy u jego boku stanęła rudowłosa kobieta. Pierwotny posłał jej promienny uśmiech na co ona obdarzyła go namiętnym pocałunkiem. 
W oczach blondynki zaczęły zbierać się łzy, jednak przełknęła je. Nie mogła się rozpłakać, nie tutaj nie teraz. Odwróciła się i zaczęła zmierzać w kierunku drzwi, gdy ponownie na kogoś wpadła.
-Przepraszam – mruknęła cicho i już miała iść dalej, jednak zatrzymała się, gdy usłyszała znajomy głos.
-Caroline? - Blondynka odwróciła się i wyszczerzyła oczy ze zdziwienia.
-Hayley? Co tu robisz? - Dziewczyna nie kryła zdziwienia, które wzrosło gdy zauważyła charakterystyczne wybrzuszenie na brzuchu wilczycy. - Jesteś w ciąży?
-Też się zdziwiłam – mruknęła cicho szatynka. - Zwłaszcza, że nie miałam pojęcia o tym, że hybrydy mogą się rozmnażać – dodała jeszcze ciszej, jednak Caroline i tak ją dosłyszała.
-Hybryda? - spytała głucho. Znała tylko dwie hybrydy, Taylera i Klausa, ale skoro Hayley była tu to oznaczało...
-O mój Boże. – Oczy dziewczyny rozszerzyły się niewyobrażalnie. - To dziecko Klausa.
-Moja reakcja była podobna – mruknęła szatynka, spoglądając z ukosa na wampirzycę.
Nagle ich rozmowa została przerwana.
U boku wilczycy, pojawił się postawny mężczyzna, ubrany w elegancki garnitur.
-Moje panie. – Ukłonił się delikatnie, posyłając każdej z niej uroczy uśmiech, jednak to na szatynce zawiesił swój wzrok.
Caroline, czując że nie wytrzyma, ani sekundy dłużej w tym pomieszczeniu, po prostu wyszła. 
Nie potrafiła uwierzyć w to co ją przed chwilą spotkało, wszystko wydawało się takie nie realne, ale jednak było prawdziwe. 
Wiedziała, że jedyną rzeczą, która pomoże jej przez to przejść był alkohol, dlatego też weszła do pobliskiego baru, który nosił nazwę Rousseau's. 
Młoda barmanka, bez żadnego sprawdzania, bądź pytania o dowód tożsamości podała wampirzycy zamówiony trunek, którego już po chwili nie było. 
-Jeszcze raz to samo - powiedziała, a barmanka posłusznie napełniła szkło. 
Tym razem, Caroline miała zamiar delektować się trunkiem, jednak przychodziło jej to z trudem. Najchętniej opróżniłaby całą butelkę, albo nawet i dwie, jednak rozsądek ją przewyższył. 
-Problemy z chłopakiem? - Wampirzyca odwróciła się gwałtownie. 
Na krześle obok niej siedziała brązowowłosa dziewczyna, która wpatrywała się w Caroline wielkimi, brązowymi oczami. 
-Tak jakby - mruknęła blondynka, opróżniając szklankę do końca. - Nawet nie jesteśmy razem. Przyjechałam do niego, a on... On ma już kogoś innego, a jakby było tego mało to spodziewa się dziecka z jeszcze inną kobietą. - Słowa same płynęły z jej ust. Szatynka przyglądała jej się ze zrozumieniem.
-Obiecał, że będzie na mnie czekać. - Nim się obejrzała z jej oczu zaczęły płynąć łzy. - A ja głupia mu uwierzyłam. 
Teraz już nie przejmowała się tym, że ktoś może ją zobaczyć, po prostu pozwoliła łzą płynąć, aby zmyły z niej smutek i cierpienie.
-Nie powinnaś się tym tak przejmować – szepnęła brązowooka. - Faceci przychodzą i odchodzą, zawsze będą następni. - Jej głos był chłodny. Caroline, aż przeszedł dreszcz po plecach.
Wierzchem dłoni wytarła spływające łzy.
-Widzę, że coś o tym wiesz. - Słowa brzmiały bardziej jak pytanie, jednak nie spodziewała się odpowiedzi.
Szatynka spojrzała na nią spod ukosa.
-W moim życiu byłam tylko 2 razy zakochana – oznajmiła uśmiechając się nieśmiało.
-I co się z nimi stało? - spytała blondynka, starając się nie brzmieć zbyt dociekliwe.
-Nie żyją – odparła krótko, a Caroline od razu pożałowała, że zadała pytanie.
-Przykro mi – szepnęła cicho.
-Nie musi. Lepiej, że odeszli nim zdążyłam zmienić o nich zdania – powiedziała, uśmiechając się serdecznie. Caroline odwzajemniła uśmiech, czując ulgę, że jej dociekliwość nie uraziła dziewczyny.
-Tak w ogóle, jestem Mary – powiedziała brązowooka, wyciągając rękę w kierunku wampirzycy.
-Caroline – odpowiedziała, ujmując wyciągniętą dłoń.
-Na prawdę miło mi się z tobą rozmawia Caroline – oznajmiła Mary, uśmiechając się szeroko. Wampirzyca odwzajemniła uśmiech.
W jednej chwili mina szatynki się zmieniła. 
-Dlatego jest mi niezmiernie przykro, że muszę to zrobić - pwiedizała i wykonała gwałtowny ruch, a Caroline upadła ze skręconym karkiem na zimną posadzkę, tracąc kontakt z rzeczywistością.

~~~~~

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale niestety mój laptop mnie znienawidził i postanowił udać się na przedwczesne wakacje i do tej pory jeszcze nie wrócił. 
Co do rozdziału, hmm... miał być dłuższy, ale niestety pierwowzór przepadł i musiałam pisać wszystko na nowo, jednak zawiera wszystko to co chciałam. 
Kolejny rozdział, nie wiem kiedy się pojawi, jeśli odzyskam laptopa to postaram się go dodać przed rozpoczęciem wakacji, jednak nic nie obiecuję ;)
Chciałam też dodać, że wkrótce pojawi się nowa zakładka "Bohaterowie", nad którą aktualnie pracuję. Mam nadzieję, że uda mi się ją szybko skończyć :P
P.S Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za ponad 2500 wejść! Niezmiernie się cieszę, że ktoś to czyta, chociaż komentarzy jest trochę mało jak na taką liczbę wejść, no ale mniejsza z tym :P Dziękuję, że ze mną jesteście! ♥
Do następnego! ♥

6 komentarzy:

  1. No nieźle, kurczę. Caroline dowiedziała się wszystkiego, a już myślałam, że chociaż Klaus ją dostrzeże. Cholercia. :/ To nie za fajnie. To nawet dla mnie za dużo. No, przyjeżdża sobie taka Care do NO z nadzieją na jakieś fajne przygody z Klausem i jedyne co ją czeka to Genevka i Hay z dzieckiem. Niesamowite, kurde. :/
    I kim jest ta Mary?! :O Myślałam, że Care znalazła sobie przyjaciółkę, czy coś, a ta jej złamała kark. Bezczelna! :/ Coś niezbyt przyjemnie dla Caroline w tym rozdziale. :( Oby w kolejnych było lepiej. Jestem dalej ciekawa kto to Mary i czego chce.
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, żeby Twój laptop Cię pokochał jak ja i żeby nie sprawiał Ci tylu problemów, głupek jeden :p, ciepełka, słoneczka i miłej drugiej połowy tygodnia.
    PS. Naprawdę cudowny rozdział, podoba mi się JAK i CO piszesz. <3 No i gratuluję wejść, a komentarze przybędą, bo jak tu nie komentować takiego cuda. <3 :D
    Już pozdrawiałam, także, do napisania! <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze - nareszcie. Nawet nie wiesz jak się ciesze. A już myślałam że będzie dobrze, a tu ta ruda su*a, wywłoka, bitch(no co?! nie lubie jej ;) ) i Hayley w ciąży. Załamka :( A jeszcze do tego ta Mary. Ciekawi mnie kim jest i co zamierza zrobić? A i mam nadzieje że Klaus jakoś wybrnie z ty sytuacji (rudzielec i dziecko Klausa) Weny życze i kochającego laptopa ;) oraz oczywiście na next czekam ;) Byle nie za długo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety zgłoszenie bloga "Love survives everything,you just have to try." do Katalogowo uzyskało odmowę spowodowaną brakiem odnośnika do Katalogowo.
    Jeśli ten stan rzeczy ulegnie zmianie, możesz zgłosić się ponownie, zgłoszenie pisząc pod odmową. Szczegóły w regulaminie.
    Zapraszam serdecznie,
    Krzywołap
    www.katalogowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to możliwe że nie przeczytałam tego rozdziału ? o.O Hmmm
    Zapraszam do siebie na nn! A jak wpadniesz to wspomnij o tym rozdziale bo mam słabą pamięć :)
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi przykro z powodu Caroline :c Zobaczyła tą wywłokę i uciekła. Głupi Klaus, zero wyczucia, zero taktu. Jak przez ten super węch nie mógł wyczuć jej zapachu ;-; No nic, akcja w barze...MIODZIO :D Tylko ta Mary i kark Caroline - AUĆ. ;/ Ciekawi mnie co będzie dalej i zakładam, że tu chodzi o Klausa. Na stówę, Caroline do szantażu, czy coś. So...Lauren is back! Yeeey! Dzisiaj zaczęłam nadrabiać blogi, które zaniedbałam, a później zabieram się za swoje. Na razie mam jeden z głowy, a czytam dwa na raz. Nie wiem jak to ogarnę, ale jakoś trzeba, tak? Mam nadzieję, że Klaus całkiem Caroline nie oleje, kiedy się dowie że jest w niewoli (tak zakładam) i że przyjechała do niego. ;) Pozdrawiam!
    http://hunting-more-important-than-love.blogspot.com/
    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze no... ze tez klaus jej nie zauwazyl...ze nie poszedl za nia..przecies ta ruda wywloka to jakas totalna pomylka jest...
    www.czarnekrolestwo.blog.pl

    OdpowiedzUsuń