wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 3

Promienie słoneczne wpadały przez wielkie okno, sprawiając że cały pokoju znajdował się w jasnej poświacie. Blond włosa wampirzyca otworzyła oczy, jednak zmrużyła je oślepiona rażącym światłem słonecznym. Przewróciła się na drugi bok, a przy tym poczuła piekący ból w ramieniu.
Prawie zapomniała o tym incydencie w lesie, niestety rana musiała dać po sobie poznać.
Spróbowała podnieś się do pozycji siedzącej, jednak przychodziło jej to z takim trudem, że była zmuszona położyć się z powrotem.
Zamknęła oczy z nadzieją, że uda jej się ponownie zasnąć, jednak tym razem nie chciała się obudzić. Chciała mieć już to wszystko za sobą.
Jej starania przerwało głośne westchnięcie.
Blondynka otworzyła oczy i aż wstrzymała oddech widząc przed sobą postać mężczyzny.
-Klaus – szepnęła tak cicho, że normalny człowiek pewnie by jej nie usłyszał.
-Witaj Caroline – przywitał się, posyłając dziewczynie szeroki uśmiech.
Wampirzyca wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Tak to na pewno był on. Te same błękitne oczy, brunatno złote włosy i zniewalający uśmiech.
-Mam halucynacje? - spytała, bo to jedyne rozwiązanie, które aktualnie przychodziło jej do głowy.
-Mam nadzieję, że nie – odparł, nadal się uśmiechając.
-To Elena, prawda? Zadzwoniła do ciebie, mimo że jej zabroniłam – oznajmiła oskarżycielskim tonem.
-Wolisz, żeby mnie tu nie było? - spytał lekko zawiedziony.
Dziewczyna spojrzała na niego delikatnie się uśmiechając.
-Powiedziałeś, że już nigdy nie wrócisz. Nie dotrzymałeś słowa – powiedziała, a raczej szepnęła. Rana coraz bardziej jej doskwierała. Wysysała z niej resztę życia.
-Naprawdę mnie nie znasz skoro uważasz, że pozwoliłbym ci umrzeć - oznajmił wpatrując się w nią, ze smutnym uśmiechem na twarzy.
Dosiadł się do niej i nadstawił swój nadgarstek do jej ust.
-A teraz pij – nakazał i uniósł ją do pozycji siedzącej, aby jej było wygodniej.
Caroline bez sprzeciwu wgryzła się w jego rękę, natomiast Klaus zaczął głaskać ją po głowie, aż ta osłabiona zasnęła w jego ramionach. 

 

***

Salon w pensjonacie Salvatore'ów wypełniał blask ognia tańczącego w kominku. Tróje osób znajdowało się w pomieszczeniu, z napięciem wyczekując na dalszy rozwój spraw.
-Czemu to tak długo trwa? - spytała Elena, przerywając narastającą ciszę.
-Nie widzieli się przez długi czas. Muszą to nadrobić – odpowiedział Damon ze znaczącym uśmieszkiem na twarzy.
Elena jak i Stefan posłali mu karcące spojrzenie, jednak ten tylko przewrócił wymownie oczami i zabrał się za kolejną szklankę burbona.
-Pójdę sprawdzić co z nią – oznajmiła po krótszej chwili Elena, jednak gdy tylko wstała, aby udać się na górę, w salonie pojawił się Pierwotny.
-Co z nią? - spytała Elena, najwidoczniej zmartwiona stanem przyjaciółki.
-Śpi – odparł krótko Klaus.
Na twarzy dziewczyny wymalowała się ulga. Westchnęła cicho i opadła na fotel obok Damona.
-Skoro to wszystko, zatem będę już wracać – oznajmił pierwotny i zaczął zmierzać w kierunku drzwi.
-Klaus! - zawołała szatynka. Mężczyzna stanął w miejscu, jednak się nie odwrócił.
-Dziękuję – szepnęła, jednak dobrze wiedziała, że ją usłyszał.
Mimo iż nie widziała jego twarzy, poczuła że pierwotny się uśmiechnął. I rzeczywiście miała rację. Na jego twarzy zawitał delikatny uśmiech.
Bez słowa ruszył do wyjścia, a sekundę później już go nie było.

***

Droga powrotna do Nowego Orleanu, ciągnęła się Pierwotnemu nieskończenie długo. Może dlatego, że myślami ciągle był przy blond włosej wampirzycy. Gdy tylko zamykał powieki, choćby na chwilę, miał przed oczami jej obraz. Zastanawiał się jak przez ten czasu udało mu się opanować chęć zobaczenia jej, dotknięcia, bycia przy niej. Każda spędzona z nią minuta była wyjątkowym doświadczenie w jego życiu. Mimo iż nie raz ich spotkania kończyły się kłótnią.
Zawsze mu wybaczała, nawet te najgorsze rzeczy. Potrafiła jako jedna z niewielu zaakceptować jego wady. Nie bała się go, mimo iż nie raz pokazał jej swoje straszne oblicze.
Chociaż jemu samemu trudno było w to uwierzyć, ale obdarzył tą wampirzycę uczuciem, o którym już dawno zapomniał. Uczuciem, które było największą słabością wampira, jednak wiedział że musi zostawić blond włosom piękność za sobą. Tylko w ten sposób będzie mógł skoncentrować się na naprawdę ważnych sprawach.
Odsunął od siebie napływ myśli, pogłaśniając muzykę i koncentrując całą swoją uwagę na drodze.
Gdy w końcu ujrzał szyld głoszący, że znajduje się w Nowym Orleanie, było już grubo po północy, jednak każdy kto tu żyje lub kiedykolwiek był dobrze wiedział, że to miasto nigdy nie śpi. Ulice, jak i kluby były wypełnione turystami. Nie mogło zabraknąć również wampirów, a zwłaszcza tych, którzy wykorzystywali noc do pożywienia się.
Kiedy pierwotny w końcu dotarł do domu, musiał stwierdzić że jest tu wyjątkowo cicho. Wiedział, że większość wampirów udała się na polowanie, jednak było tu za pusto. W sumie nie ma się czego dziwić. Rebekah wyjechała, tak jak jej nakazał, Elijah wygonił Marcela, Davina została z powrotem przyjęta do sabatu czarownic, a Hayley zdecydowała się zostać na bagnach wraz z jego nienarodzonym dzieckiem. Nie żeby mu zależało. Od tego jest Elijah, który najwidoczniej nie potrafił pogodzić się z decyzją wilczycy.
Hybryda wszedł do swojego pokoju, gdzie przywitał go jego obraz. Przyjrzał mu się dokładnie, gdy nagle usłyszał dźwięk zbliżających się kroków.
Odwrócił się z uśmiechem na twarzy w stronę brata.
-Witaj Elijah – przywitał się, a uśmiech na jego twarzy stał się szerszy.
-Niklaus, nie spodziewałem się ciebie tak szybko – oznajmił starszy z braci, nie ukrywając zdziwienia.
-Zauważyłem – mruknął cicho Klaus.
-Nie było cię zaledwie jeden dzień – kontynuował Elijah. - Załatwiłeś to co miałeś do zrobienia? - spytał po chwili.
-Gdybym tego nie zrobił, to prawdopodobnie by mnie tu nie było – odpowiedział, powracając wzrokiem do obrazu.
-Twoja... czarownica była tu dzisiaj. Szukała cię – oznajmił wampir, z lekkim obrzydzeniem wymawiając słowo „czarownica”.
Klaus uśmiechnął się tylko w odpowiedzi.
Genevieve. Piękna, czerwonowłosa czarownica, która praktycznie zniszczyła ich rodzinę, jednak zajęła pewne miejsce w życiu hybrydy. Mimo iż wiedział że ich „związek” jest skazany na klęskę.
-Czego chciała? - spytał po dłuższej chwili.
-Tego nie powiedziała. Prosiła jednak, abyś się z nią skontaktował, gdy wrócisz – odpowiedział Elijah. W jego głosie można było dosłyszeć niechęć. Oczywiście nie umknęło to uwadze hybrydy. Odwrócił się do niego twarzą w twarz.
-Mój drogi bracie, czyżby przeszkadzało ci jej towarzystwo? - spytał rozbawiony.
-Skądże, to ty gościsz ją w swoim łóżku – odpowiedział wyjątkowo spokojnym tonem.
Na twarzy hybrydy zagościł szeroki uśmiech.
-Tak, masz rację, dlatego też nie widzę powodu, abyś musiał się czymkolwiek zamartwiać – odpowiedział ponownie wracając do obrazu. - Jak się miewa nasz mały wilczek? - spytał zmieniając temat.
-Hayley, tak jak chciała, znajduje się ze swoją rodziną – odpowiedział z naciskiem na jej imię.
-I nie przeszkadza ci to? - spytał Klaus, odwracając głowę w jego stronę.
-To była jej decyzja i ja ją uszanuję – odpowiedział obojętnym tonem.
-Oczywiście – mruknął Klaus z nutą sarkazmu w głosie.
Elijah spojrzał na niego karcąco, jednak ten odpowiedział mu szerokim uśmiechem.
-Będę w swoim pokoju – oznajmił brązowooki i wyszedł z pomieszczenia.
Klaus ponownie powrócił od obrazu. Wyglądał pięknie, a zarazem tajemniczo. Tak jak on sam.
Nagle coś przykuło jego uwagę, a mianowicie średniej wielkości kartka, zawinięta w rulon i obwiązana krwistoczerwoną wstążką. Leżała na niewielkim stoliku do kawy.
Pierwotny, z wymalowanym zainteresowaniem na twarzy, podszedł do niego i rozwinął papier. Jego wnętrze zawierało dwa krótkie zdania:

To jeszcze nie koniec.
Zabawa się dopiero zaczęła.


~~~~~
 
Trzeci rozdział, tak jak obiecałam, pojawił się szybciej. 
Mam nadzieję, że laurkaa k nie będzie miała mi za złe, że nie dodałam go wczoraj :) Aby ci to jakoś zrekompensować, dedykuję go Tobie :* 
Mam nadzieję, że się spodobał i liczę na wasze szczere opinie, które możecie zostawić w komentarzach ;) 
Do następnego!

10 komentarzy:

  1. Świetny, aczkolwiek jestem rozczarowana tym, że Klaus opuścił TAK SZYBKO Mystic Falls. Ech...i ta Genevieve ;// Mam nadzieję, że akcja Klaroline będzie miała miejsce w następnym rozdziale :> Wyłapałam kilka literówek, ale każdemu się one zdarzają :3 Weny życzę, błagam. Ześlij nam Klaroline w kolejnym rozdziale! :D. Chyba nie muszę pisać że świetnie pisany, prawda? ;) Pozdrawiam! I zapraszam do siebie na nowy rozdział :> Liczę na twoją opinie :)

    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/ - [NOWY ROZDZIAŁ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, mogłam dokładnie przeczytać. Dziękuję za dedykację, kochana! :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D.




      Jeśli masz czas, to wpadnij do mnie na nowe rozdziały:

      > http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
      > http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/

      Usuń
  2. No to słodko :3 Klaus uratował Caroline i tak myślę, że właśnie teraz zaczyna się ich wspaniała historia. :D Cóż, wiem, że wyjazd Klausa nie przeszkodzi im w ponownym spotkaniu się. No przecież, jak nie przeszkodziło im obietnica Klausa, to nic im nie przeszkodzi! Mam rację? Oczywiście, że mam (taką nadzieję xD)! Zawsze wzruszam się przy scenie, kiedy Nik daje Care swoją krew. Po prostu ZAWSZE. Nie ma innej opcji. ;( Teraz było tak samo. Ech, idę płakać. :(
    Hahah, nie no nic. :(
    "Twoja czarownica" - Genevieve. Dlaczego ona ma takie piękne imię, a jest taka podła? I dlaczego Klaus ją broni?! Błagam, Care, przyjeżdżaj natychmiast, bo zwariuję! :o Oby Caroline zbeształa tą Genewkę! :D
    Świetny rozdział, tak na marginesie. Czekam na następny! :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, radości i miłego tygodnia. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. WITAM! :D Ogłaszam, że zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej szczegółów na http://we-have-immortality-tvd.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html. Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3
    Klaus uratował Caroline ---->> Awww *_*
    "Naprawdę mnie nie znasz skoro uważasz, że pozwoliłbym Ci umrzeć"----->> Awww *_* x2
    Genevive--->> Ugh ;_:
    Nienawidze jej =,=
    Niech ją zabiją!
    Błagam XD
    O co chodziło z tą karteczka?
    "To jeszcze nie koniec.
    Zabwa dopiero się zaczyna"
    Mam jakieś dziwne przeczucie, że chodzi tutaj o Caroline :>
    Ale mogę sie mylic :D
    Ogółem rozdział W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y <333
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
    Życze weny <3
    Pozdrawiam Caroline.

    http://weareasecretcantbeexposed-katherine.blogspot.com/ [NOWY ROZDZIAŁ]
    http://klaroline21.blogspot.com/ [NOWY ROZDZIAŁ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Klaus uratował Caroline - dla mnie jest to zawsze najpiękniejsze. Takie momenty podbijają moje serce.
    Ogólnie, rozdział jest fantastyczny. Oby tak dalej!

    Zapraszam:
    rozdział 2: http://cala-przeszlosc-cala-przyszlosc.blogspot.com/
    prolog: http://szukac-siebie.blogspot.com/
    Ps. Informuj mnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana! :D Gratulację! http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nn !
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuch *o* Jak słodko <3
    Najbardziej zainteresowały mi ostatnie słowa :o O co chodzi? Pewnie to ta ruda, albo Marcel ;c
    Jak ja ich nienawidzę :<
    Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. od kogo ta kartka? rozumiem ze chodzi o Caroline... ktos wie co czuje Klaus i chce to wykorzystac...
    www.czarnekrolestwo.blog.pl

    OdpowiedzUsuń