W pokoju
panowała cisza, którą przerywał spokojny oddech czarownicy.
Caroline
przyglądała jej się zniecierpliwiona.
Minęło
już 5 godzin, odkąd Mary otrzymała tajemniczego SMS'a i do tej
pory nic się nie wydarzyło, chociaż „zabawa miała się zacząć”.
Nie
rozumiała tego. Została porwana, jednak jej oprawca, zachowywał
się wyjątkowo przyjaźnie. Do tego czarownica położyła się
spać, nie przywiązawszy jej czy coś. Czy tak wygląda prawdziwe
porwanie? Szczerze w to wątpiła.
Przecież
mogłaby tak po prostu wybiec, w końcu słońce już dawno zaszło,
jednak coś tak jakby ją powstrzymywało. Najpierw myślała, że to
może przez strach, ale szybko zdała sobie sprawę, że nie boi się
Mary, wręcz przeciwnie, nawet polubiła jej towarzystwo.
3
godziny wcześniej
-Więc
jesteś czarownicą, masz włoskie pochodzenie i urodziłaś się w
XIX wieku – wyliczała Caroline. - Coś jeszcze powinnam wiedzieć?
-Zapomniałaś
o tym, że pochodzę z jednego z najpotężniejszych rodów na
świecie – powiedziała szatynka z uśmiechem na twarzy.
-No tak,
przez ten napływ informacji, całkiem mi to wyleciało –
powiedziała wampirzyca, również się uśmiechając. - Ale jedna
rzecz mnie ciągle zastanawia.
-Jaka? -
Mary wyglądała na zainteresowaną.
-Mówiłaś
coś o zaklęciu nieśmiertelności, ale jak ci się udało je
rzucić... bez skutków ubocznych?
-Skutków
ubocznych? Czyli bez kłów i niepohamowanej chęci do picia krwi? -
rzuciła, śmiejąc się.
-Tak,
jak ci się to udało?
-Musiałabym
zacząć od początku, czyli od historii Siliasa i jego...
-Tak
naprawdę – zaczęła Caroline, tym samym przerywając Mary. - Znam
tę historię, z wszystkimi szczegółami.
-Och,
teraz to mnie zaskoczyłaś – przyznała, jak najbardziej
zaskoczona. - To mogę od razu przejść do ciekawszej części.
Usiadła
wygodniej na łóżku, po czym zaczęła opowiadać:
-Po tym
jak Qetsiyah stworzyła zaklęcie nieśmiertelności, wiele czarownic
próbowało je ulepszyć. Większość z nich poświęciła swoje, jaki i życie innych, aby tego dokonać. Moja babka również próbowała i się jej
udało.
Zaklęcie
w zasadzie nie jest nadzwyczajne, bo wydłuża tylko życie. Wielkim
plusem jest to, że nadal posiadam swoje moce i mogę dalej
praktykować magię. Jednak wykonie go, cóż potrzebna jest ofiara.
-Musiałaś kogoś zabić? - przerwała jej Caroline.
-Tak, wykonując zaklęcie, odbierasz komuś jego życie. Czyli wszystkie lata, które pozostały tej osobie przechodzą na ciebie - wytłumaczyła.
-Dlaczego
to zrobiłaś? - spytała wampirzyca. - To znaczy, co cie skłoniło do
takiej decyzji? Miałaś jakiś konkretny powód?
-Wieczne
życie, kto by się nie skusił? - odpowiedział wzruszając
ramionami.
Caroline przyjrzała się jej uważnie.
-Nie
wierzę ci – oznajmiła, na co Mary spojrzała na nią zaskoczona.
-Słucham?
- Szatynka podniosła wysoko brwi.
-Chciałam
powiedzieć, że nie wyglądasz mi na osobę, która bez konkretnego
powodu, zdecydowałaby się na coś tak... wielkiego.
Przez
moment czarownica wpatrywała się w Caroline ze zdziwieniem, jednak
po chwili na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
-Aż tak
bardzo to widać? - spytała, bardziej siebie niż ją.
Caroline
z jakiegoś powodu wolała nic nie mówić i może lepiej, że nic
nie powiedziała.
Teraźniejszość
-Która
godzina? - spytała Mary, przeciągając się leniwie i tym samym,
przerywając rozmyślenia wampirzycy.
-W pół
do dwunastej – odpowiedziała Caroline, spoglądając na zegar,
który stał na szafce nocnej.
-Już? -
zdziwiła się. - Musimy iść. - Zerwała się na równe nogi,
przeczesując włosy palcami.
-Gdzie
idziemy? - spytała wampirzycy, również podnosząc się z łóżka.
-Do
Marcela – oznajmiła, ziewając. - Czemu nie mógł wybrać
normalnej godziny na spotkanie – mruknęła, niezadowolona.
-Ty i
Marcel... – zaczęła Caroline – jesteście ze sobą blisko? -
spytała, uważnie wyczekując reakcji czarownicy.
Mary
stanęła w miejscu i spojrzała na wampirzycę.
-Jesteśmy
przyjaciółmi – powiedziała, po chwili namysłu. - Chociaż na
początku nasze relacje nie były za kolorowe, ale posiadanie
wspólnego wroga zbliżyło nas do siebie – dodała, uśmiechając
się szeroko.
-A Kol
Mikaelson? Też był twoim przyjacielem? - spytała Caroline,
zerkając na czarownicę z ukosa. Ta, usłyszawszy imię Pierwotnego,
cała się spięła.
-Czemu o
niego pytasz?
-To on
wyprowadził cię wtedy z pubu, prawda? Kiedy twój chłopak zmarł.
Mary
wpatrywała się w nią pustym wzrokiem, jednak po chwili przytaknęła
twierdząco.
-Znasz
go? - Jej głos wydawał się dziwnie odległy, jak nie jej.
-Słabo,
ale znałam. On już nie żyje – oznajmiła cicho Caroline, jakby
jej słowa mogły wyrządzić Mary krzywdę. Jednak ta tylko
uśmiechnęła się smutno.
-Powinniśmy
już iść – oznajmiła, wzdychając głośno.
Caroline
przytaknęła i małymi krokami zaczęła zbliżać się do
czarownicy. Mary podeszła do drzwi, jednak w ostatniej chwili
zatrzymała rękę nad klamką.
-Odpowiedź
na twoje pytanie, brzmi nie. Nie byliśmy przyjaciółmi –
powiedziała, zerkając na Caroline przez ramię. - Kochałam go –
oznajmiła po czym wyszła, nie czekając na wampirzycę.
***
Stary
cmentarz w Nowym Orleanie, był często odwiedzany przez turystów,
jednak tylko za dnia. Nic dziwnego, w końcu jaki idiota szwendał by
się nocą po cmentarzu.
Tak
pomyślałby normalny człowiek, jednak w Nowym Orleanie nie żyli
tylko ludzie, a już zwłaszcza normalni.
-Długo
jeszcze? – warknął Klaus na czerwonowłosą wiedźmę.
-Zaklęcie
chwilę potrwa – odpowiedziała, zaciskając w dłoni pierścień
Caroline. Hybryda westchnął głośno i zaczął chodzić w kółko
po krypcie.
-Nie
pomagasz mi – powiedziała zirytowana Genevieve.
-Może
wyjdziemy na zewnątrz? - zaproponował Elijah, spoglądając na
brata.
Klaus
spojrzał to na czarownicę to na brata, po czym wyszedł z krypty,
przy tym waląc pięścią w ścianę. Na ziemię posypały się
odłamki marmuru.
Elijah
głośno westchnął, po czym ruszył za bratem.
-Powinieneś
być wdzięczny, nie każda czarownica byłaby gotowa ci pomóc.
-Nie mam
pojęcia co się teraz dzieje z Caroline, a ona nie potrafi wykonać
prostego zaklęcia – warknął, rozbijając pięścią pomnik.
Elijah
spojrzał na niego lekko zdziwiony.
-Tobie
naprawdę na tej dziewczynie zależy – powiedział nie kryjąc
zdziwienia.
-Dziwi
cię fakt, że to ona czy może, że jednak mam serce – mruknął,
podnosząc odłamki marmuru i ciskając nimi w ciemność.
-Nigdy
nie twierdziłem, że go nie masz – odpowiedział, na co Klaus
prychnął cicho. -Niklaus,
wiesz że chcę tylko twojego dobra. Chcę, żebyś został...
-Odkupiony?
- przerwał mu zirytowany Klaus. - Tak, już to słyszałem.
Elijah
westchnął, jednak nie dał się zrazić niechęcią brat i mówił
dalej:
-Myślałem,
że twoje dziecko będzie dla ciebie odkupieniem, jednak teraz widzę,
że uczucie którym darzysz tą dziewczynę jest o wiele głębsze,
niż gdybyś mógł pokochać swoje dziecko.
-Ironia
losu, nieprawdaż – mruknął sarkastycznie.
Kolejne kamienie
odleciały w nicość.
Elijah
podszedł do brata, kładąc mu rękę na ramieniu.
-Chcę,
żebyś wiedział, że możesz liczyć na moją pomoc – oznajmił,
spoglądając na tył głowy Klausa. Ten jednak, ani drgnął.
Zapanowała
głucha cisza, którą przerywał od czasu do czasu wiatr, kołyszący
konary drzew. Jednak ta cisza na długo nie trwała.
-Znalazłam
ją – oznajmiła Genevieve. - Znajduje się na obrzeżach miasta, w magazynach
na dokach.
Klaus i
Elijah spojrzeli po sobie.
-Tam
przecież jest...
-Marcel
– dokończył Klaus i w wampirzym tempie wybiegł z cmentarza.
***
W
powietrzu unosił się zapach pleśni i stęchlizny.
Caroline
starała się nie oddychać, jednak było to trudniejsze niż się
spodziewała. Z jednej strony była już martwa, ale niektórych
czynności nie da się oduczyć.
Rozejrzała
się po magazynie, bo tylko to przypominał jej ten budynek, który
był praktycznie pusty, oprócz kilku drewnianych pudeł.
-Gdzie
ten Marcel? - spytała, spoglądając na czarownicę.
-Tu –
odpowiedział jej niski, męski głos. Caroline odwróciła się
gwałtownie i jej oczom ukazała się postać ciemnoskórego
mężczyzny, który przyglądał jej się z zainteresowaniem. W
innych okolicznościach, pomyślałaby, że jest nawet przystojny,
jednak teraz ogarniał ją lekki strach.
-Ty
musisz być Caroline – zaczął, robiąc parę kroków w jej
kierunku. Wampirzyca, przytaknęła twierdząco głową.
-Dowiem
się w końcu dlaczego tutaj jestem? - spytała nim zdążyła się
ugryźć w język.
Na jego
twarzy zagościł lekki, ledwo widoczny uśmiech.
-Myślałem,
że Mary ci wszystko wyjaśniła – oznajmił spoglądając na
czarownicę.
Ta tylko
wzruszyła ramionami.
-Wiem,
że chcesz odzyskać władzę nad Nowym Orleanem, ale wytłumacz mi
do czego ci ja? Jeśli uważasz, że porywając mnie uda ci się
rozproszyć Klausa, to się mylisz – oznajmiła podnosząc przy tym
wysoko brwi. - On nawet nie wie, że tu jestem – dodała ciszej.
-Co masz
na myśli? - spytała blondynka spoglądając na
nią.
-Nie
zastanawiałaś się, gdzie schowałam twój pierścionek? - spytała
jakby to było coś oczywistego. - Jestem pewna, że zdążył już
przeszukać połowę miasta – dodała, puszczając do niej perskie
oko.
-Jeśli
Klaus się dowie, że to wasza sprawka to...
-Zabije
mnie? - przerwał jej Marcel. - Jeśli Klaus chciałby mnie zabić,
już dawno by to zrobił.
-Jesteś
wyjątkowo pewny siebie – mruknęła cicho.
-Jedna z
niewielu rzeczy jaką nauczył mnie Klaus – powiedział, na co
Caroline zdziwiona, podniosła wysoko brwi.
-Widzę,
że nie zostałaś o wszystkim poinformowana – powiedział,
spoglądając na Mary.
Ta
spojrzała na niego rozkładając bezradnie ręce.
-Kazałeś
mi ją sprowadzić, a uwierz nie łatwo było rzucić zaklęcie na
jej przyjaciółkę... Elenę? Czy jak jej tam. Serio, ta dziewczyna
ma ochroniarzy, którzy pilnują ją 24 godziny na dobę, gorzej niż
labradory.
-Jak to
rzuciłaś zaklęcie na Elenę? - Caroline spoglądała to na
mężczyznę to na czarownicę.
-Ktoś
musiał ci powiedzieć, żebyś wyjechała, a kto zrobiłby to lepiej
niż najlepsza przyjaciółka? – oznajmiła z uśmiechem,
najwidoczniej zadowolona z siebie.
Wampirzyca
zaczynała składać wszystko w jedną całość.
-Wilk –
szepnęła, tym samym zwracając na siebie uwagę reszty. - To też
twoja sprawka, mam rację?
-To było
w tym wszystkim najtrudniejsze. Uwierzysz, że w Mystic Falls nie ma
ani jednego wilkołaka, to naprawdę frustrujące, kiedy trzeba robić
wszystko samemu.
-Ale po
co to? Dlaczego musiałam zostać ugryziona?
-Najpierw
musieliśmy się upewnić, że Klausowi naprawdę na tobie zależy –
powiedziała jakby to było coś oczywistego. - No i się
przekonaliśmy, kiedy rzucił wszystko, żeby móc cię uratować.
W
Caroline wszystko zaczęło się gotować. Była wkurzona jak nigdy
dotąd.
-I czego
teraz ode mnie oczekujecie?! Po co to wszystko?! - Jej głos rozniósł
się echem po magazynie.
Marcel,
jak i Mary spojrzeli po sobie.
-Chcemy,
żebyś się do nas przyłączyła – oznajmił ciemnoskóry, a
szatynka przytknęła twierdząco głową.
Wampirzyca
spojrzała na nich całkiem zdezorientowana.
-Co? -
Jej głos brzmiał wyjątkowo cicho. Nawet nie była do końca pewna,
czy naprawdę coś powiedziała. Potrafiła tylko wpatrywać się
tępo w swoich towarzyszy.
Czy oni
naprawdę oczekiwali, że się do nich przyłączy? Brali ją za, aż
tak głupią?
-CHCEMY,
ŻEBYŚ SIĘ DO NAS PRZYŁĄCZYŁA – powiedziała Mary, wymawiając
każde słowo oddzielnie. - Mam ci to przeliterować?
-Mary –
skarcił ją Marcel.
-Starałam
się być miła – mruknęła,
przewracając oczami.
-Pozwól,
że ja to załatwię – powiedział Marcel, kierując swój wzrok na
Caroline. - To jak? Przyłączysz się?
-Żartujesz
sobie?! Oczywiście, że nie! - odparła oburzona.
Z ust
Marcela, wydobyło się głośne westchnięcie.
-Mówiłam
– mruknęła Mary, wbijając w Caroline ponure spojrzenie.
-Czyli
jednak musimy zrealizować plan B. - Marcel spojrzał znacząco na
Mary.
-Jaki
plan B? - spytała Caroline ze strachem.
Mary
podeszła do wampirzycy.
-Postaram
się, żeby nie bolało – powiedziała uśmiechając się
sztucznie.
-Co
ty...? - zaczęła, jednak nie było dane jej skończyć.
Czarownica
opuszkami palców dotknęła jej skroni, tak samo jak wtedy, gdy
pokazywała jej swoje wspomnienia. Teraz jednak jej oczy pozostały
otwarte, a z ust wydobywały się niezrozumiałe słowa.
Powieki
Caroline zamknęły się wbrew jej woli. Widziała przesuwające się
obrazy, tylko, że tym razem była na nich ona, jej rodzice,
przyjaciele, wszyscy których kiedykolwiek poznała. Czuła jak jej
głowa pulsuje od napływu myśli, ból był nie do zniesienia.
Nawet
nie zauważyła, kiedy z jej ust wydobył się głośny krzyk.
Później
zapanowała głucha cisza, której towarzyszyła ciemność.
***
Gdy w
końcu znaleźli się na dokach, było już grubo po północy.
Klaus
przeszukiwał po kolei każdy magazyn, jednak do tej pory nic, albo
lepiej było powiedzieć, nikogo nie znalazł.
W
przypływie złości uderzył, kilkakrotnie pięścią w metalowe drzwi magazynu, robiąc w nich wgniecenie.
-Jeszcze
nie skończyliśmy, na pewno gdzieś tu jest – powiedział Elijah,
starając się uspokoić brata.
I wtedy
usłyszeli krzyk.
Oboje spojrzeli po sobie.
-Caroline
– szepnął Klaus i w wampirzym tempie pobiegł do miejsca skąd
dochodził wrzask.
Magazyn
stał pusty z wyjątkiem kilku pudeł i leżącej na zimnej posadzce
blondynki.
Podszedł
do niej i najdelikatniej jak potrafił wziął ją na ręce.
-Caroline
– szepnął cicho.
Powieki
wampirzycy zadrgały.
-Caroline
– powtórzył, tym razem głośniej.
Blondynka
otworzyła oczy i niewidomym wzrokiem wpatrywała się w Pierwotnego.
Klaus
posłał jej delikatny uśmiech i odgarnął jej włosy z czoła.
-Witaj
kochana – szepnął wpatrując się w jej anielską twarz, jak w
najpiękniejszy obrazek.
-Kim
jesteś? - spytała, a uśmiech z jego twarzy znikł tak szybko jak
radość z ponownego spotkania.
~~~~~
W ciągu ostatnich dni miałam takiego lenia i brak weny, że nie potrafiłam poskładać w całość choćby jednego zdania, do tego dochodziły jeszcze problemy podczas składania papierów do nowej szkoły (P.S. Dostałam się! :D), no ale w końcu mi się udało :)
Teraz powinnam mieć więcej czasu na pisanie i postanawiam go dobrze wykorzystać :D
To by było na tyle ;)
Do następnego! ♥
P.S. Pojawiła się nowa zakładka "Bohaterowie" :)
Teraz powinnam mieć więcej czasu na pisanie i postanawiam go dobrze wykorzystać :D
To by było na tyle ;)
Do następnego! ♥
P.S. Pojawiła się nowa zakładka "Bohaterowie" :)
O kurcze!!! Rozdział jest po prostu świetny! :P Bardzo prosiłabym o informowanie mnie o nowym rozdziale :) Byłabym wdzięczna <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału bardzo mi się podobał :3 Ale końcówką mnie po prostu rozwaliłaś tak jak moje Klarolinowskie serducho <3 Pozdrawiam, czekam na nn i życzę dużo weny :) P.S Gratulacje dostania się do szkoły! :P
Wow! Dopiero teraz skończyłam czytać i muszę przyznać, że piszesz na prawdę rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńCzemu wcześniej na ciebie nie wpadłam? ; c
A co do rozdziału to po prostu świetny!
Nawet polubiłam Mary, jest taka nieprzewidywalna, haha :D
Biedny Klaus, ledwo co znalazł Caroline a tu coś takiego.
Dodaję do obserwowanych, pozdrawiam i życzę weny :)
COOO?! No nie wierzę, że to zrobiłaś! :O A już myślałam, że lubię tą Mary. Cholera, okej, lubię ją, ale to co ona zrobiła jest niewybaczalne! Przecież... ugh! Dlaczeeego? :( Dzieje się coraz więcej. Rany, kocham to opowiadanie z każdą linijką jeszcze mocniej. Wszystko to, co działo się było sprawką Mary i Marcela. No nieźle. Świetnie piszesz, tak na marginesie. :D Wszystko jest ciekawe. :D Cudowny rozdział, chcę więcej i więcej. Ciekawa jestem co dalej wymyślisz. :D Ale teraz się podnieciłam, hahah. Nic, nic. xD Szczególnie ta końcówka. Myślałam, że padnę z krzesła! :O GENIUSZ. <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, dobrych lodów albo shaków, czy cokolwiek. <3
Cieszę się, że dostałaś się do tej szkoły. :D Jestem z Ciebie dumna! Hahah. :D Nie no, gratulację i w ogóle. <3 Radosny nadszedł czaaas, radujmy się więc, tralalala. :D
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Wybacz że spamuję.
OdpowiedzUsuńHeej! Ten szablon jest ŚLICZNY! i związku z tym mam pytanie do zamawiającej...
Mogłabym go użyć na swoim blogu?
Skoro Ci się podoba, to nie widzę problemu ;)
UsuńCudowny blog, cudowny rozdział. Końcówka jest oszałamiająca. Dodaję do obserwowanych i z pewnością będę tu zaglądać. Ciekawa jestem, jak potoczą się dalsze losy Caroline, która nic nie pamięta XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Cudowny rozdział <3 Myślałam, że ta Mary jest fajna, ale po tym co zrobiła Caroline już tak nie myślę! Jak ona mogła to zrobić?! No ja się pytam jak? XD Akcja się rozkręca i jest coraz ciekawiej :D Bardzo fajnie pisesz. Masz talent dziewczyno! :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę mnóstwo weny, słoneczka, pieknych wakacji i wszystkiego czego sobie życzysz! <3
Caroline xx.
Ps Zapraszam na nowe rozdziały:
http://torn-klaroline.blogspot.com/
http://klaroline21.blogspot.com/
stracila pamiec?? i to akurat teraz?? moze jednak przypomni sobie Klausa?
OdpowiedzUsuń