Zapadł
wieczór, kiedy Caroline wraz z Hayley wróciły do rezydencji
Mikaelsonów.
Gdy wychodziły były w dobrym humorze, jednak teraz
ten miły nastrój przygasł. Nie uszło to uwadze Elijahy, który
już od dłuższego czasu wyczekiwał ich powrotu.
-Widzę,
że wasza wyprawa się udała – powiedział, wskazując na walizkę
Caroline.
-Tak,
trafiliśmy za pierwszym razem – oznajmiła Hayley, uśmiechając
się do Pierwotnego. Elijah odwzajemnił go, a Caroline od razu
pomyślała, że między nimi coś jest.
-Pójdę
to odłożyć do pokoju – mruknęła, biorąc do ręki walizkę i
nie czekając na ich reakcję udała się na górę
Z
łatwością odnalazła, pomieszczenie, w którym się dziś
obudziła. Był to jedyny pokój, którego ściany miały jasny
odcień. Na środku znajdowało się ogromne łóżko z baldachimem,
pod ścianą stała szafa, komoda i regał, który był wypełniony
książkami, a obok stało dość wielkie lustro, którego rama miała
ozdobne złocenia.
Caroline
zostawiła walizkę obok szafy, a sama położyła się na łóżku.
Zamknęła oczy, starając się pozbyć wszelkich trapiących ją
myśli, niestety nie było jej to dane.
-Ciężki
dzień? - Caroline uchyliła powieki, podnosząc głowę. W drzwiach
stał, uśmiechający się do niej Klaus.
-Nadal
jestem na ciebie zła – mruknęła, ponownie zamykając oczy. Po
chwili usłyszała głośne westchnięcie i poczuła jak łóżko
ugina się pod dodatkowym ciężarem.
-Co
ty na to, żebyśmy zmienili twoje nastawienie? - spytał, a Caroline
podniosła się, spoglądając na niego spod uniesionych brwi.
-Jak
chcesz to zrobić?
-Zjedz
ze mną kolację, a później, jeśli nadal tego chcesz, odpowiem na
wszystkie dręczące cię pytania – powiedział, uśmiechając się
szeroko.
Blondynka
zrobiła taki wyraz twarzy, jakby się nad czymś zastanawiała.
-Odpowiesz
szczerze na wszystko o co cię spytam? - spytała po chwili.
-Jeśli
tylko będę znać odpowiedź.
-Obiecujesz?
- spytała dla pewności, a uśmiech na jego twarzy zrobił się
jeszcze szerszy.
-Obiecuję.
Caroline
z trudem powstrzymała się od uśmiechu.
-Zgoda,
ale najpierw pozwolisz, że się odświeżę – powiedziała,
wstając i powoli udała się do łazienki.
-Będę
czekać w salonie – zawołał Klaus, nim dziewczyna zamknęła
drzwi.
Szybko zrzuciła
z siebie ubrania i weszła pod prysznic. Pozwoliła, aby strumienie
ciepłej wody obmyły ją z wszelkich trosk. Mogłaby tak stać przez
godzinę, ale wiedziała, że Klaus na nią czeka, dlatego też
wzięła truskawkowy żel do mycia i wtarła na siebie 1/4 tubki. Po 5
minutach wyszła spod prysznicu owijając się ręcznikiem i szybko
udała się do pokoju.
Otworzyła
walizkę, która nadal stała obok szafy i zaczęła szukać czegoś
co nadawało się na kolację.
Nie
chciała wyglądać tak, jakby czegoś oczekiwała, ale podejrzewała,
że prawdopodobnie pójdą do restauracji, dlatego też musiała
wybrać coś bardziej eleganckiego.
W
końcu zdecydowała się na kremową, zwiewną sukienkę bez
ramiączek, która sięgała jej do połowy ud i biały sweterek. Do
tego wzięła kremowe szpilki, a na rękę perłową bransoletkę.
Pomyślała,
że może wypadałoby zrobić jakąś fryzurę, ale po chwili się
rozmyśliła i tylko spięła niewielkie pasmo włosów, srebrną
spinką.
Ostatni
raz spojrzała w lustro, uśmiechnęła się do siebie, po czym
zeszła na dół. Jakże wielkie było jej zdziwienie kiedy weszła
do salonu, a jej oczom ukazał się stół z przygotowaną kolacją.
Jedynym źródłem światła były świeczki, poustawiane w całym
pomieszczeniu, co nadało wszystkiemu romantyczny nastrój.
Caroline
z uśmiechem na twarzy rozejrzała się po pokoju.
Dziewczyna
wzięła głęboki wdech, starając się przybrać obojętny wyraz
twarzy, po czym odwróciła się bokiem, spoglądając na jego
uśmiechniętą twarz.
-Myślałam,
że pójdziemy do restauracji – oznajmiła niby od niechcenia.
-Jeśli
takie jest twoje życzenie, to oczywiście, możemy iść – powiedział nadal
się uśmiechając.
Caroline
spojrzała na stół, który był nakryty dla dwóch osób.
-Elijah
i Hayley z nami nie jedzą? - spytała, zmieniając temat.
-Nie.
Wyszli jakieś 10 minut temu.
W
głowie blondynki zaświtało pytanie.
-Czy
Elijah i Hayley... co ich łączy? - spytała, spoglądając na
mężczyznę.
-Ich
relacje nie są mi znane, chociaż można się domyśleć –
mruknął, wzdychając cicho.
-Czyli
Elijah nie jest... - zawiesiła się w pół zdania, zastanawiając
się nad doborem słów. - Nie jest ojcem dziecka? - spytała
niepewnie.
Klaus
spojrzał na nią zaskoczony, po czym na jego twarzy pojawił się
dziwny uśmiech.
-Nie,
to nie w stylu mojego brata.
-Aha
– mruknęła i zrobiło jej się głupio, że w ogóle zaczęła
ten temat.
-Dziecko
jest moje – oznajmił Klaus, patrząc prosto w oczy blondynki, a na
jej twarzy wymalowało się zdziwienie.
-Twoje?
Och, tego się nie spodziewałam – przyznała lekko zażenowana.
-To
wydarzyło się tylko raz i mogę powiedzieć, że było błędem,
ale przeszłości nie zmienię. Przez pewien czas mieszkała z nami,
potrzebowała ochrony więc starałem się jej ją zapewnić, ale
miesiąc temu postanowiła się przenieś. Nie zabroniłem jej, ani
nie miałem nic przeciwko temu. Dziecko to jedyne co nas łączy –
oznajmił i Caroline wiedziała, że to prawda.
-Nie
musisz mi się tłumaczyć – powiedziała, starając się
uśmiechnąć, ale wyszedł z tego krzywy grymas.
-Wiem,
ale chcę. - Na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech, który
Caroline odwzajemniła.
-Zaczynamy?
- spytał, wskazując stół. Blondynka przytaknęła twierdząco i
oboje zabrali się za jedzenie. Kolacja minęła im w przyjaznej
atmosferze, chociaż Caroline była lekko skrępowana, czując na
sobie uważne spojrzenie Klausa. Mimo iż obiecał jej odpowiedzieć
na wszystkie pytania, to Caroline postanowiła zacząć od czegoś
błahego.
-Wspomniałeś,
że znamy się już jakiś czas. Czy nasze relacje były dobre? -
spytała, niby od niechcenia. Kiedy na niego spojrzała, dostrzegła
na jego twarzy delikatny uśmiech.
-Nasze
relacje były... wybuchowe.
-Aha
– mruknęła, lekko zaskoczona. Takiej odpowiedzi się nie
spodziewała.
-Ale
mieliśmy też dobre chwile – dodał, widząc jej reakcję. - Pod
koniec zostaliśmy nawet przyjaciółmi.
-Przyjaciółmi
– powtórzyła cicho, jednak chwilę później jej uwagę przykuło
coś innego. - Powiedziałeś pod koniec, czyli nasz kontakt się
urwał?
-Pół
roku temu wyjechałem do Nowego Orleanu, a ty zostałaś w Mystic
Falls – oznajmił, wzruszając ramionami.
-A
dlaczego przyjechałam tutaj?
-Sam
chciałbym wiedzieć – powiedział, a Caroline mogła przysiąść,
że w jego oczach pojawiły się iskierki.
-Czyli
nie masz pojęcia co tu robiłam? - spytała dla pewności.
-Mam
pewną teorię – mruknął, uśmiechając się zadziornie. Caroline
poczuła jak po jej plecach przeszedł dreszcz, jednak starała się
nie dać po sobie nic poznać.
-Opowiesz
mi o niej? - spytała, spoglądając na niego spod długich rzęs.
Klaus
wstał od stołu i udał się w stronę barku.
-Moim
zdaniem – zaczął, nalewając do szklanek whiskey. - Przyjechałaś
tu, aby się ze mną spotkać, dlatego też byłaś na
zorganizowanym przeze mnie przyjęciu. Niestety wyszłaś zanim
zdążyliśmy porozmawiać, dlatego też nie miałem pojęcia o tym,
że tu jesteś. - Podszedł do niej, wręczając jej szklankę, po
czym usiadł naprzeciwko. - Za to cię przepraszam – powiedział,
spoglądając jej prosto w oczy. Dziewczyna spojrzała na niego
zaskoczona. Odłożyła szklankę na bok i zmarszczyła czoło.
-Dlaczego
mnie przepraszasz?
-Ponieważ,
gdybym wiedział... gdybym cię wcześniej zauważył, wtedy
nie musiałabyś się zamartwiać swoim brakiem pamięci. - Klaus wziął jej
ręce w swoje dłonie. - Naprawdę mi przykro, że do tego doszło.
Caroline
spojrzała na niego, potem na ich splecione dłonie. W pierwszym
momencie chciała je cofnąć, jednak nie zrobiła tego. Wzięła
głęboki wdech i spojrzała mu prosto w oczy, delikatnie się
uśmiechając.
-Ale
się stało. Nie możesz cofnąć czasu, a tym bardziej nie możesz
się za to obwiniać. Najwidoczniej tak musiało być.
Klaus
spojrzał na nią w taki sposób, że Caroline miała ochotę go
przytulić i puścić dopiero jak jej obieca, że już nigdy więcej
nie będzie smutny, jednak nie zrobiła tego. Wyswobodziła dłonie z
jego uścisku i wstała.
-Zjedliśmy
kolację, więc teraz odpowiesz na wszystko o co cie spytam, mam
rację? - spytała, spacerując po pomieszczeniu.
-Co
chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem, podchodząc do niej.
-Wszystko
– powiedziała, co wywołało szeroki uśmiech na jego twarzy.
-Można
trochę konkretniej? - spytał, śmiejąc się.
-To
nie jest takie proste – powiedziała ze smutkiem w głosie. - Ja po
prostu chcę wiedzieć kim jestem – dodała cicho, ale mężczyzna
i tak ją usłyszał.
Zapanowała
dłuższa cisza. Klaus stał przez chwilę, rozmyślając nad czymś
uważnie, po czym powiedział.
-Najważniejszą
rzeczą o jakiej powinnaś wiedzieć, jest nie kim jesteś, a czym.
-Czym?
Mówisz to tak jakbym nie była człowiekiem. - Blondynka wyglądała
na zdezorientowaną.
-Bo
nie do końca nim jesteś – mruknął cicho.
-Jak
to? - spytała już całkiem nie wiedząc o co chodzi.
-Jesteś
wampirem – powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
Oczy
Caroline rozszerzyły się w zdziwieniu, jednak po chwili spojrzała
na niego jak na debila.
-Tak,
jasne, a ty jesteś wilkiem? - powiedziała z wielką ilością
sarkazmu w głosie.
-W
połowie.
-Co?
-Jestem
w połowie wilkiem, a dokładniej wilkołakiem i w połowie wampirem
– oznajmił, wzruszając ramionami. - Na takich jak ja mówią
hybryda.
-Hybryda?
- powtórzyła z niedowierzaniem. - Wróżki i elfy, też istnieją?
- spytała ironicznie.
Z
ust mężczyzny wydobyło się prychnięcie.
-Dlaczego
nie chcesz mi uwierzyć, Caroline? - spytał, zbliżając się do
niej.
-A
dlaczego miałabym ci uwierzyć? Przecież to bzdury! - Dziewczyna
była już lekko poddenerwowana.
-Bzdury
tak – mruknął, przymykając powieki. Kiedy je ponownie otworzył
jego tęczówki nie były już szaroniebieskie, ale żółte, wokół
oczu pojawiły się ciemne żyły, a kły wydłużyły do
nienormalnych rozmiarów.
Caroline
cofnęła się gwałtownie. W jej oczach malował się strach, a usta
zastygły w niemym krzyku.
Klaus
zaczął zmierzać w jej stronę, jednak zatrzymał się kiedy
dziewczyna krzyknęła.
-Nie
zbliżaj się! - Jej głos się łamał. W oczach pojawiły się łzy.
Bała
się go, a on to widział. Dlatego też sekundę później jego
twarzy przybrała pierwotny wygląd.
-Nic
ci nie zrobię – oznajmił, wyciągając w jej stronę rękę, co
spowodowało, ze Caroline cofnęła się jeszcze bardziej do tyłu,
aż wpadła na ścianę.
Klaus
widząc, że nie ma wyboru, w wampirzym tempie do niej podbiegł,
mówiąc:
-Nie
bój się. - Źrenice dziewczyny się rozszerzyły, jednak po chwili
wróciły do normalnych rozmiarów.
Caroline
wiedziała, że powinna się bać, że powinna uciekać jak najdalej
stąd, ale nie bała się, cały strach uleciał.
-Ja
też jestem potworem? - spytała, łamiącym się głosem.
-Nie
Caroline, ty nie jesteś potworem. - powiedział, kładąc ręce na
jej ramionach. - Nigdy nim nie byłaś i nigdy nie będziesz.
-Kłamiesz.
Jeśli jestem tym, czym ty jesteś, nawet jeśli tylko w połowie...
- Po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy. - Ja nie chcę taka
być.
Blondynka
spojrzała na niego załzawionymi oczami. Zarzuciła mu ręce za
szyję i wtuliła w jego tors. Klaus, na początku lekko zaskoczony,
jednak po chwili objął ją, zamykając w szczelnym uścisku.
Stali tak, przez dłuższy czas, w
ciszy. Słychać było tylko ich oddechy, które przerywało ciche
łkanie dziewczyny.
-Caroline
– szepnął Klaus, starając się ją odsunąć, jednak ona złapała
się go kurczowo i nie miała zamiaru puścić.
-Wiesz,
że nie możemy tak stać wiecznie – powiedział, śmiejąc się
cicho. - Nawet jeśli mamy wieczność przed sobą.
-Nie
obchodzi mnie to – mruknęła, pociągając nosem.
Z
ust hybrydy wydobyło się głośne westchnięcie.
-Caroline,
proszę cię. - Jego głos brzmiał poważnie. Dziewczyna podniosła
głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Ich twarze dzieliły zaledwie
centymetry, tą odległość można było z łatwością pokonać,
jednak nikt z nich tego nie zrobił. Po prostu stali tak, wpatrzeni w
siebie.
-Niklaus
– dobiegł ich czyjś głos i tylko tyle wystarczyło, aby Caroline się odsunęła od hybrydy.
Spojrzeli
w stronę drzwi, w których stał Elijah.
-Coś
się stało bracie? - spytał Klaus głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji.
-Ty
mi powiedz – mruknął, spoglądając za siebie. Po chwili do
pomieszczenia weszła brązowooka szatynka, która zobaczywszy
Caroline rzuciła się w jej stronę.
-Przyjechałam
najszybciej jak się dało – powiedziała, tuląc blondynkę do
siebie, która była zdezorientowana tą sytuacją. - Płakałaś?
- spytała, uważnie się jej przyglądając.
Caroline
spojrzała na Klausa, który stał nieruchomo. Mogła przysiąść,
że w jego oczach malował się smutek, jednak nie miała pojęcia
dlaczego.
Elena
podążyła za wzrokiem blondynki.
-Co
jej zrobiłeś? - spytała, spoglądając na Pierwotnego z wyrzutem.
-Powiedziałem
prawdę – mruknął i nie czekając na ich reakcję, wyszedł z
salonu.
Caroline
przez dłuższą chwilę wpatrywała się w miejsce, gdzie jeszcze sekundę temu.
Dlaczego
miała wrażenie, że to przez nią był zły?
Dlaczego
chciała pobiec za nim i przeprosić, nie wiedząc nawet za co?
Dlaczego
nie potrafiła pozbyć się tego dziwnego uczucia, które
towarzyszyło jej od momentu ich pierwszego spotkania?
~~~~~
Witam was serdecznie! Rozdział miał się dopiero pojawić jutro, no ale dostałam weny i udało mi się go skończyć dzisiaj :)
Mam nadzieję, że się podoba. Jak zapewne zauważyliście, jest duuużo Klaroline.
Jeśli mam być szczera, to nawet mi się podoba, no ale ocenianie pozostawiam wam ;)
To by było na tyle.
Do następnego! ♥
Mam nadzieję, że się podoba. Jak zapewne zauważyliście, jest duuużo Klaroline.
Jeśli mam być szczera, to nawet mi się podoba, no ale ocenianie pozostawiam wam ;)
To by było na tyle.
Do następnego! ♥
GE-NIAL-NE! :O Klaroline, Klaroline. Jeny, super. W dodatku oni połączeni z utratą pamięci Caroline to po prostu CUDO. Jeny, nie kłamię. Nie wiem jak określić moje uczucia, ale jestem pod wrażeniem. To jeden z najlepszych rozdziałów na tym blogu. Nareszcie Care poznała prawdę o byciu wampirem. Nawet przytuliła Klausa! *o* Najfajniejsze jest to, że Klaus w życiu nie ośmieliłby się powiedzieć złego słowa o Caroline. To jest piękne. Mimo że ona tak bardzo lubiła go besztać, on nigdy nie pomyślałby o tym. :o
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, rozdział świetny. Chcę mi się płakać, bo brakowało mi w życiu Klaroline. Tak bardzo za nimi tęskniłam, więc dziękuję że napisałaś o nich. <3 No tak, blog o Klaroline, a ja ci dziękuję, hahah. xD Nie wiem, jak to napisać, ale pewnie wiesz o co mi chodzi, hahah. :D
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, cudów, więcej wiatru, lodów i woooody. <3
nowy rozdział:
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
PS. Już odpowiedziałam na Twoją nominację! Jeszcze raz dziękuję, to wiele dla mnie znaczy, kochana. <3
Podoba się i to jak! Szybko pochłonęłam cały rozdział niczym gąbka. Tak działa na mnie Twoje opowiadanie ;) Nawet nie wiesz jak dobry jest ten rozdział. Klaus taki romantyczny. Powiem że ciesze się że nie zakończyłaś sceny (Klaroline) pocałunkiem :) Na to przyjdzie czas, a jakby za szybko wszystko miało się dziać byłoby za słodko :) Rozdział jak najbardziej na duży plus. Ciesze się że wena Ci dopisywała. Ja jakoś nie mogę się zebrać :( Jak jest wena to czasu brak, a jak jej nie ma to do 5 w nocy nie śpię oglądając telewizję czy też siedząc przed komputerem. :) Ale mam nadzieje że już niedługo do was wrócę. Dobra nie zanudzam! :) Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko. Mam nadzieje że wakacje mijają ci godnie :P
OdpowiedzUsuńWiesz co Ci powiem? Wchodzę sobie na telefonie na bloggera. Patrzę na nowe posty. Przewijam, przewijam i nic ciekawego, a tu patrze *o* O nowy rozdział o Klaroline! Na telefonie długo blogi mi się ładują, a przez mój ograniczony dostęp do komputera nie miałam jak przeczytać rozdziału :c I nie mogłam wytrzymać. W końcu mi się naładował! <3 I Ci powiem, że warto było *o* Dla Klaroline zawsze. i jeszcze Hayley <3 Kocham, kocham, kocham <3 Rozdział bardzo mi się podoba i dziękuje za komentarz na moim blogu o Klaroline ;3
OdpowiedzUsuńOdwdzięczam się :D
Pisz dalej. Weny ;3
Po prostu piękne! Czytając ten rozdział zakochałam się w Klaroline od nowa. No naprawdę, tak działa na mnie twoje pisanie :o
OdpowiedzUsuńKiedy tak stali, to miałam nadzieję, że się pocałują, ale w sumie dobrze że tego nie zrobili. Na to jeszcze przyjedzie czas :D
Ale cieszę się, że Caroline w końcu wie, że jest wampirem, dosłownie tylko czekałam na ten moment *.*
Życzę weny i czekam na kolejny rozdział ;*
Omg, Klaroline<3<3<3 Wspaniały rozdział... i w końcu Hayley mnie nie irytuje<3 I w końcu Car wie, że jest wampirem. I jak przytuliła Klausa jak się dowiedziała, aww<3 Kocham ten rozdział, najlepszy w całym opowiadaniu! Więc czekam na następny, życząc weny :*
OdpowiedzUsuńP.S Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej na: http://klaroline-fanfic.blogspot.com/2014/07/liebster-award_31.html
Ugh ta Elena.. przerwała taką chwilę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Klaroline. Żyje tym od pierwszego spotkania Caro i Klausa.
Przeglądając 'katalogowo', trafiłam na twoje opowiadanie. I muszę przyznać, nie zawiodłam się, wchodząc tutaj. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem! Może i zdarzają Ci się błędy w pisowni, ale przecież tu nie o to chodzi, tylko o treść, A treścią opowiadania bijesz na głowę wszystkich innych z działu Klaroline! :)
Z niecierpliwością czekam na rozdział 11 i szczerze życzę Ci weny, żebyś jak najczęściej dodawała notki! :)
Pozdrawiam
www.dziewczyna-z-blizna.blogspot.com
mraśnie !
OdpowiedzUsuńjejku... i od nowa bedzie sie musiala do tego wszystkiegp przyzwyczajac? szkoda mi Klausa...
OdpowiedzUsuńwww.czarnekrolestwo.blog.pl