niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 10

Zapadł wieczór, kiedy Caroline wraz z Hayley wróciły do rezydencji Mikaelsonów. 
Gdy wychodziły były w dobrym humorze, jednak teraz ten miły nastrój przygasł. Nie uszło to uwadze Elijahy, który już od dłuższego czasu wyczekiwał ich powrotu.
-Widzę, że wasza wyprawa się udała – powiedział, wskazując na walizkę Caroline.
-Tak, trafiliśmy za pierwszym razem – oznajmiła Hayley, uśmiechając się do Pierwotnego. Elijah odwzajemnił go, a Caroline od razu pomyślała, że między nimi coś jest.
-Pójdę to odłożyć do pokoju – mruknęła, biorąc do ręki walizkę i nie czekając na ich reakcję udała się na górę
Z łatwością odnalazła, pomieszczenie, w którym się dziś obudziła. Był to jedyny pokój, którego ściany miały jasny odcień. Na środku znajdowało się ogromne łóżko z baldachimem, pod ścianą stała szafa, komoda i regał, który był wypełniony książkami, a obok stało dość wielkie lustro, którego rama miała ozdobne złocenia.
Caroline zostawiła walizkę obok szafy, a sama położyła się na łóżku. Zamknęła oczy, starając się pozbyć wszelkich trapiących ją myśli, niestety nie było jej to dane.
-Ciężki dzień? - Caroline uchyliła powieki, podnosząc głowę. W drzwiach stał, uśmiechający się do niej Klaus.
-Nadal jestem na ciebie zła – mruknęła, ponownie zamykając oczy. Po chwili usłyszała głośne westchnięcie i poczuła jak łóżko ugina się pod dodatkowym ciężarem.
-Co ty na to, żebyśmy zmienili twoje nastawienie? - spytał, a Caroline podniosła się, spoglądając na niego spod uniesionych brwi.
-Jak chcesz to zrobić?
-Zjedz ze mną kolację, a później, jeśli nadal tego chcesz, odpowiem na wszystkie dręczące cię pytania – powiedział, uśmiechając się szeroko.
Blondynka zrobiła taki wyraz twarzy, jakby się nad czymś zastanawiała.
-Odpowiesz szczerze na wszystko o co cię spytam? - spytała po chwili.
-Jeśli tylko będę znać odpowiedź.
-Obiecujesz? - spytała dla pewności, a uśmiech na jego twarzy zrobił się jeszcze szerszy.
-Obiecuję.
Caroline z trudem powstrzymała się od uśmiechu.
-Zgoda, ale najpierw pozwolisz, że się odświeżę – powiedziała, wstając i powoli udała się do łazienki.
-Będę czekać w salonie – zawołał Klaus, nim dziewczyna zamknęła drzwi.
Szybko zrzuciła z siebie ubrania i weszła pod prysznic. Pozwoliła, aby strumienie ciepłej wody obmyły ją z wszelkich trosk. Mogłaby tak stać przez godzinę, ale wiedziała, że Klaus na nią czeka, dlatego też wzięła truskawkowy żel do mycia i wtarła na siebie 1/4 tubki. Po 5 minutach wyszła spod prysznicu owijając się ręcznikiem i szybko udała się do pokoju.
Otworzyła walizkę, która nadal stała obok szafy i zaczęła szukać czegoś co nadawało się na kolację.
Nie chciała wyglądać tak, jakby czegoś oczekiwała, ale podejrzewała, że prawdopodobnie pójdą do restauracji, dlatego też musiała wybrać coś bardziej eleganckiego.
W końcu zdecydowała się na kremową, zwiewną sukienkę bez ramiączek, która sięgała jej do połowy ud i biały sweterek. Do tego wzięła kremowe szpilki, a na rękę perłową bransoletkę.
Pomyślała, że może wypadałoby zrobić jakąś fryzurę, ale po chwili się rozmyśliła i tylko spięła niewielkie pasmo włosów, srebrną spinką.
Ostatni raz spojrzała w lustro, uśmiechnęła się do siebie, po czym zeszła na dół. Jakże wielkie było jej zdziwienie kiedy weszła do salonu, a jej oczom ukazał się stół z przygotowaną kolacją. Jedynym źródłem światła były świeczki, poustawiane w całym pomieszczeniu, co nadało wszystkiemu romantyczny nastrój.
Caroline z uśmiechem na twarzy rozejrzała się po pokoju.
-Podoba się? - dobiegł ją głos mężczyzny.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech, starając się przybrać obojętny wyraz twarzy, po czym odwróciła się bokiem, spoglądając na jego uśmiechniętą twarz.
-Myślałam, że pójdziemy do restauracji – oznajmiła niby od niechcenia.
-Jeśli takie jest twoje życzenie, to oczywiście, możemy iść – powiedział nadal się uśmiechając.
Caroline spojrzała na stół, który był nakryty dla dwóch osób.
-Elijah i Hayley z nami nie jedzą? - spytała, zmieniając temat.
-Nie. Wyszli jakieś 10 minut temu.
W głowie blondynki zaświtało pytanie.
-Czy Elijah i Hayley... co ich łączy? - spytała, spoglądając na mężczyznę.
-Ich relacje nie są mi znane, chociaż można się domyśleć – mruknął, wzdychając cicho.
-Czyli Elijah nie jest... - zawiesiła się w pół zdania, zastanawiając się nad doborem słów. - Nie jest ojcem dziecka? - spytała niepewnie.
Klaus spojrzał na nią zaskoczony, po czym na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech.
-Nie, to nie w stylu mojego brata.
-Aha – mruknęła i zrobiło jej się głupio, że w ogóle zaczęła ten temat.
-Dziecko jest moje – oznajmił Klaus, patrząc prosto w oczy blondynki, a na jej twarzy wymalowało się zdziwienie.
-Twoje? Och, tego się nie spodziewałam – przyznała lekko zażenowana.
-To wydarzyło się tylko raz i mogę powiedzieć, że było błędem, ale przeszłości nie zmienię. Przez pewien czas mieszkała z nami, potrzebowała ochrony więc starałem się jej ją zapewnić, ale miesiąc temu postanowiła się przenieś. Nie zabroniłem jej, ani nie miałem nic przeciwko temu. Dziecko to jedyne co nas łączy – oznajmił i Caroline wiedziała, że to prawda.
-Nie musisz mi się tłumaczyć – powiedziała, starając się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego krzywy grymas.
-Wiem, ale chcę. - Na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech, który Caroline odwzajemniła.
-Zaczynamy? - spytał, wskazując stół. Blondynka przytaknęła twierdząco i oboje zabrali się za jedzenie. Kolacja minęła im w przyjaznej atmosferze, chociaż Caroline była lekko skrępowana, czując na sobie uważne spojrzenie Klausa. Mimo iż obiecał jej odpowiedzieć na wszystkie pytania, to Caroline postanowiła zacząć od czegoś błahego.
-Wspomniałeś, że znamy się już jakiś czas. Czy nasze relacje były dobre? - spytała, niby od niechcenia. Kiedy na niego spojrzała, dostrzegła na jego twarzy delikatny uśmiech.
-Nasze relacje były... wybuchowe.
-Aha – mruknęła, lekko zaskoczona. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała.
-Ale mieliśmy też dobre chwile – dodał, widząc jej reakcję. - Pod koniec zostaliśmy nawet przyjaciółmi.
-Przyjaciółmi – powtórzyła cicho, jednak chwilę później jej uwagę przykuło coś innego. - Powiedziałeś pod koniec, czyli nasz kontakt się urwał?
-Pół roku temu wyjechałem do Nowego Orleanu, a ty zostałaś w Mystic Falls – oznajmił, wzruszając ramionami.
-A dlaczego przyjechałam tutaj?
-Sam chciałbym wiedzieć – powiedział, a Caroline mogła przysiąść, że w jego oczach pojawiły się iskierki.
-Czyli nie masz pojęcia co tu robiłam? - spytała dla pewności.
-Mam pewną teorię – mruknął, uśmiechając się zadziornie. Caroline poczuła jak po jej plecach przeszedł dreszcz, jednak starała się nie dać po sobie nic poznać.
-Opowiesz mi o niej? - spytała, spoglądając na niego spod długich rzęs.
Klaus wstał od stołu i udał się w stronę barku.
-Moim zdaniem – zaczął, nalewając do szklanek whiskey. - Przyjechałaś tu, aby się ze mną spotkać, dlatego też byłaś na zorganizowanym przeze mnie przyjęciu. Niestety wyszłaś zanim zdążyliśmy porozmawiać, dlatego też nie miałem pojęcia o tym, że tu jesteś. - Podszedł do niej, wręczając jej szklankę, po czym usiadł naprzeciwko. - Za to cię przepraszam – powiedział, spoglądając jej prosto w oczy. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Odłożyła szklankę na bok i zmarszczyła czoło.
-Dlaczego mnie przepraszasz?
-Ponieważ, gdybym wiedział... gdybym cię wcześniej zauważył, wtedy nie musiałabyś się zamartwiać swoim brakiem pamięci. - Klaus wziął jej ręce w swoje dłonie. - Naprawdę mi przykro, że do tego doszło.
Caroline spojrzała na niego, potem na ich splecione dłonie. W pierwszym momencie chciała je cofnąć, jednak nie zrobiła tego. Wzięła głęboki wdech i spojrzała mu prosto w oczy, delikatnie się uśmiechając.
-Ale się stało. Nie możesz cofnąć czasu, a tym bardziej nie możesz się za to obwiniać. Najwidoczniej tak musiało być.
Klaus spojrzał na nią w taki sposób, że Caroline miała ochotę go przytulić i puścić dopiero jak jej obieca, że już nigdy więcej nie będzie smutny, jednak nie zrobiła tego. Wyswobodziła dłonie z jego uścisku i wstała.
-Zjedliśmy kolację, więc teraz odpowiesz na wszystko o co cie spytam, mam rację? - spytała, spacerując po pomieszczeniu.
-Co chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem, podchodząc do niej.
-Wszystko – powiedziała, co wywołało szeroki uśmiech na jego twarzy.
-Można trochę konkretniej? - spytał, śmiejąc się.
-To nie jest takie proste – powiedziała ze smutkiem w głosie. - Ja po prostu chcę wiedzieć kim jestem – dodała cicho, ale mężczyzna i tak ją usłyszał.
Zapanowała dłuższa cisza. Klaus stał przez chwilę, rozmyślając nad czymś uważnie, po czym powiedział.
-Najważniejszą rzeczą o jakiej powinnaś wiedzieć, jest nie kim jesteś, a czym.
-Czym? Mówisz to tak jakbym nie była człowiekiem. - Blondynka wyglądała na zdezorientowaną.
-Bo nie do końca nim jesteś – mruknął cicho.
-Jak to? - spytała już całkiem nie wiedząc o co chodzi.
-Jesteś wampirem – powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
Oczy Caroline rozszerzyły się w zdziwieniu, jednak po chwili spojrzała na niego jak na debila.
-Tak, jasne, a ty jesteś wilkiem? - powiedziała z wielką ilością sarkazmu w głosie.
-W połowie.
-Co?
-Jestem w połowie wilkiem, a dokładniej wilkołakiem i w połowie wampirem – oznajmił, wzruszając ramionami. - Na takich jak ja mówią hybryda.
-Hybryda? - powtórzyła z niedowierzaniem. - Wróżki i elfy, też istnieją? - spytała ironicznie.
Z ust mężczyzny wydobyło się prychnięcie.
-Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć, Caroline? - spytał, zbliżając się do niej.
-A dlaczego miałabym ci uwierzyć? Przecież to bzdury! - Dziewczyna była już lekko poddenerwowana.
-Bzdury tak – mruknął, przymykając powieki. Kiedy je ponownie otworzył jego tęczówki nie były już szaroniebieskie, ale żółte, wokół oczu pojawiły się ciemne żyły, a kły wydłużyły do nienormalnych rozmiarów.
Caroline cofnęła się gwałtownie. W jej oczach malował się strach, a usta zastygły w niemym krzyku.
Klaus zaczął zmierzać w jej stronę, jednak zatrzymał się kiedy dziewczyna krzyknęła.
-Nie zbliżaj się! - Jej głos się łamał. W oczach pojawiły się łzy.
Bała się go, a on to widział. Dlatego też sekundę później jego twarzy przybrała pierwotny wygląd.
-Nic ci nie zrobię – oznajmił, wyciągając w jej stronę rękę, co spowodowało, ze Caroline cofnęła się jeszcze bardziej do tyłu, aż wpadła na ścianę.
Klaus widząc, że nie ma wyboru, w wampirzym tempie do niej podbiegł, mówiąc:
-Nie bój się. - Źrenice dziewczyny się rozszerzyły, jednak po chwili wróciły do normalnych rozmiarów.
Caroline wiedziała, że powinna się bać, że powinna uciekać jak najdalej stąd, ale nie bała się, cały strach uleciał.
-Ja też jestem potworem? - spytała, łamiącym się głosem.
-Nie Caroline, ty nie jesteś potworem. - powiedział, kładąc ręce na jej ramionach. - Nigdy nim nie byłaś i nigdy nie będziesz.
-Kłamiesz. Jeśli jestem tym, czym ty jesteś, nawet jeśli tylko w połowie... - Po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy. - Ja nie chcę taka być.
Blondynka spojrzała na niego załzawionymi oczami. Zarzuciła mu ręce za szyję i wtuliła w jego tors. Klaus, na początku lekko zaskoczony, jednak po chwili objął ją, zamykając w szczelnym uścisku.
Stali tak, przez dłuższy czas, w ciszy. Słychać było tylko ich oddechy, które przerywało ciche łkanie dziewczyny.
-Caroline – szepnął Klaus, starając się ją odsunąć, jednak ona złapała się go kurczowo i nie miała zamiaru puścić.
-Wiesz, że nie możemy tak stać wiecznie – powiedział, śmiejąc się cicho. - Nawet jeśli mamy wieczność przed sobą.
-Nie obchodzi mnie to – mruknęła, pociągając nosem.
Z ust hybrydy wydobyło się głośne westchnięcie.
-Caroline, proszę cię. - Jego głos brzmiał poważnie. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry, tą odległość można było z łatwością pokonać, jednak nikt z nich tego nie zrobił. Po prostu stali tak, wpatrzeni w siebie.
-Niklaus – dobiegł ich czyjś głos i tylko tyle wystarczyło, aby Caroline się odsunęła od hybrydy.
Spojrzeli w stronę drzwi, w których stał Elijah.
-Coś się stało bracie? - spytał Klaus głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji. 
-Ty mi powiedz – mruknął, spoglądając za siebie. Po chwili do pomieszczenia weszła brązowooka szatynka, która zobaczywszy Caroline rzuciła się w jej stronę.
-Przyjechałam najszybciej jak się dało – powiedziała, tuląc blondynkę do siebie, która była zdezorientowana tą sytuacją. - Płakałaś? - spytała, uważnie się jej przyglądając.
Caroline spojrzała na Klausa, który stał nieruchomo. Mogła przysiąść, że w jego oczach malował się smutek, jednak nie miała pojęcia dlaczego.
Elena podążyła za wzrokiem blondynki.
-Co jej zrobiłeś? - spytała, spoglądając na Pierwotnego z wyrzutem.
-Powiedziałem prawdę – mruknął i nie czekając na ich reakcję, wyszedł z salonu.
Caroline przez dłuższą chwilę wpatrywała się w miejsce, gdzie jeszcze sekundę temu.
Dlaczego miała wrażenie, że to przez nią był zły?
Dlaczego chciała pobiec za nim i przeprosić, nie wiedząc nawet za co?
Dlaczego nie potrafiła pozbyć się tego dziwnego uczucia, które towarzyszyło jej od momentu ich pierwszego spotkania? 

~~~~~

Witam was serdecznie! Rozdział miał się dopiero pojawić jutro, no ale dostałam weny i udało mi się go skończyć dzisiaj :) 
Mam nadzieję, że się podoba. Jak zapewne zauważyliście, jest duuużo Klaroline. 
Jeśli mam być szczera, to nawet mi się podoba, no ale ocenianie pozostawiam wam ;) 
To by było na tyle.
Do następnego! ♥
 

8 komentarzy:

  1. GE-NIAL-NE! :O Klaroline, Klaroline. Jeny, super. W dodatku oni połączeni z utratą pamięci Caroline to po prostu CUDO. Jeny, nie kłamię. Nie wiem jak określić moje uczucia, ale jestem pod wrażeniem. To jeden z najlepszych rozdziałów na tym blogu. Nareszcie Care poznała prawdę o byciu wampirem. Nawet przytuliła Klausa! *o* Najfajniejsze jest to, że Klaus w życiu nie ośmieliłby się powiedzieć złego słowa o Caroline. To jest piękne. Mimo że ona tak bardzo lubiła go besztać, on nigdy nie pomyślałby o tym. :o
    Tak czy inaczej, rozdział świetny. Chcę mi się płakać, bo brakowało mi w życiu Klaroline. Tak bardzo za nimi tęskniłam, więc dziękuję że napisałaś o nich. <3 No tak, blog o Klaroline, a ja ci dziękuję, hahah. xD Nie wiem, jak to napisać, ale pewnie wiesz o co mi chodzi, hahah. :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, cudów, więcej wiatru, lodów i woooody. <3

    nowy rozdział:
    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    PS. Już odpowiedziałam na Twoją nominację! Jeszcze raz dziękuję, to wiele dla mnie znaczy, kochana. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba się i to jak! Szybko pochłonęłam cały rozdział niczym gąbka. Tak działa na mnie Twoje opowiadanie ;) Nawet nie wiesz jak dobry jest ten rozdział. Klaus taki romantyczny. Powiem że ciesze się że nie zakończyłaś sceny (Klaroline) pocałunkiem :) Na to przyjdzie czas, a jakby za szybko wszystko miało się dziać byłoby za słodko :) Rozdział jak najbardziej na duży plus. Ciesze się że wena Ci dopisywała. Ja jakoś nie mogę się zebrać :( Jak jest wena to czasu brak, a jak jej nie ma to do 5 w nocy nie śpię oglądając telewizję czy też siedząc przed komputerem. :) Ale mam nadzieje że już niedługo do was wrócę. Dobra nie zanudzam! :) Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko. Mam nadzieje że wakacje mijają ci godnie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co Ci powiem? Wchodzę sobie na telefonie na bloggera. Patrzę na nowe posty. Przewijam, przewijam i nic ciekawego, a tu patrze *o* O nowy rozdział o Klaroline! Na telefonie długo blogi mi się ładują, a przez mój ograniczony dostęp do komputera nie miałam jak przeczytać rozdziału :c I nie mogłam wytrzymać. W końcu mi się naładował! <3 I Ci powiem, że warto było *o* Dla Klaroline zawsze. i jeszcze Hayley <3 Kocham, kocham, kocham <3 Rozdział bardzo mi się podoba i dziękuje za komentarz na moim blogu o Klaroline ;3
    Odwdzięczam się :D
    Pisz dalej. Weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu piękne! Czytając ten rozdział zakochałam się w Klaroline od nowa. No naprawdę, tak działa na mnie twoje pisanie :o
    Kiedy tak stali, to miałam nadzieję, że się pocałują, ale w sumie dobrze że tego nie zrobili. Na to jeszcze przyjedzie czas :D
    Ale cieszę się, że Caroline w końcu wie, że jest wampirem, dosłownie tylko czekałam na ten moment *.*
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg, Klaroline<3<3<3 Wspaniały rozdział... i w końcu Hayley mnie nie irytuje<3 I w końcu Car wie, że jest wampirem. I jak przytuliła Klausa jak się dowiedziała, aww<3 Kocham ten rozdział, najlepszy w całym opowiadaniu! Więc czekam na następny, życząc weny :*

    P.S Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej na: http://klaroline-fanfic.blogspot.com/2014/07/liebster-award_31.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ugh ta Elena.. przerwała taką chwilę!
    Uwielbiam Klaroline. Żyje tym od pierwszego spotkania Caro i Klausa.
    Przeglądając 'katalogowo', trafiłam na twoje opowiadanie. I muszę przyznać, nie zawiodłam się, wchodząc tutaj. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem! Może i zdarzają Ci się błędy w pisowni, ale przecież tu nie o to chodzi, tylko o treść, A treścią opowiadania bijesz na głowę wszystkich innych z działu Klaroline! :)
    Z niecierpliwością czekam na rozdział 11 i szczerze życzę Ci weny, żebyś jak najczęściej dodawała notki! :)

    Pozdrawiam
    www.dziewczyna-z-blizna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku... i od nowa bedzie sie musiala do tego wszystkiegp przyzwyczajac? szkoda mi Klausa...
    www.czarnekrolestwo.blog.pl

    OdpowiedzUsuń