Caroline
wylegiwała się na leżaku przy basenie, pozwalając, aby słońce
rozgrzało jej ciało. Panowała
piękna pogoda, szkoda byłoby spędzić dzień w domu. Poza tym
postanowiła nie odzywać się do żadnego z braci, dopóki
którykolwiek z nich nie zdecyduje się wyjawić jej prawdy.
Niestety, jak na razie żaden z nich nie jest chętny do spełnienia
jej prośby. Od momentu tej sprawy z tą... wiedźmą, czy o czym tam
rozmawiali, wydawało jej się, że obaj ją ignorują, albo co
najmniej unikają.
Czy
to tak źle, że chciała dostać odpowiedzi na dręczące ją
pytania?
Z
drugiej strony, nie powinna narzekać, w końcu przyjęli ją, dali
dach nad głową, a nawet ich o to nie poprosiła i co, jak co ale
dom mieli niesamowity. Było tu może z dwadzieścia pokoi, jak nie
więcej, do tego wszystko było urządzone jakby dom pochodził z
XVIII wieku, a bracia sami w sobie zachowywali się jak na
dżentelmenów przystało.
Przyszło
jej nawet na myśl, że może ona i Klaus... ale jeśli byłoby to
prawdą to przecież by jej powiedział, nie? Raczej nie ukrywałby
tak ważnej sprawy. Chociaż... już sama nie wiedziała co o tym
myśleć, dlatego też po prostu zamknęła oczy, starając się
zapomnieć o wszelkich troskach i tylko rozkoszować trwającą
chwilą. Niestety ktoś musiał jej w tym przeszkodzić.
-Zasłaniasz
mi słońce – mruknęła, podejrzewając, że to Klaus, bądź
Elijah.
-Och,
wybacz nie chciałam ci przeszkadzać – odpowiedział jej kobiecy
głos, w którym można było dosłyszeć przesadną ironię.
Caroline
uchyliła powieki. Nad nią stała szatynka o ciemniejszej karnacji,
która mogła być rok, góra dwa lata starsza od blondynki.
-Przepraszam,
myślałam że to ktoś inny – powiedziała, podnosząc się do
pozycji siedzącej.
-Ehem
– mruknęła, zajmując miejsce obok Caroline. - Jestem Hayley, tak
w ogóle.
-Caroline
– odpowiedziała, uśmiechając się niepewnie.
-Tak,
wiem. Znałyśmy się. - oznajmiła szatynka, odwzajemniając gest.
-Naprawdę?
- zdziwiła się. - Trochę mi głupio, bo nic nie pamiętam. -
przyznała, drapiąc się nerwowo po karku.
-Nie
szkodzi, nasze relacje nie były za specjalnie bliskie – oznajmiła
Hayley, przygryzając dolną wargę.
-Brzmiałoby
to bardzo pusto, jeśli powiem, że mamy okazje to zmienić? -
spytała Caroline, uśmiechając się niepewnie.
-Tylko
troszeczkę – odpowiedziała jej szatynka, również się śmiejąc,
jednak po chwili zamilkła. - Wiesz, jeśli mam być szczera, to tak
naprawdę przyszłam tu w pewnym celu – zaczęła niepewnie.
-Ach
tak? - zainteresowała się blondynka.
-Tak,
bo widzisz byłam ostatnią osobą, z którą rozmawiałaś przed
zaginięciem i Elijah wzbudził we mnie wyrzuty sumienia, dlatego
może chciałabyś, no nie wiem iść na zakupy, albo coś? -
zaproponowała, znów przygryzając wargę. Caroline stwierdziła, że
prawdopodobnie robi tak, gdy jest zdenerwowana.
-W
sumie jest coś w czym mogłabyś mi pomóc – powiedziała,
wzbudzając zainteresowanie szatynki. - Elijah stwierdził, że kiedy
tu przyjechałam musiałam gdzieś zostawić swoje rzeczy, w jakimś
hotelu, więc jeśli chcesz mi pomóc to mogłabyś mnie oprowadzić
po mieście i pokazać miejsca, w których ewentualnie mogłam się
zatrzymać.
-Jasne,
kiedy zaczynamy? - spytała z entuzjazmem.
-Właściwie,
to chciałabym jak najszybciej i... - zaczęła, ale Hayley jej
przerwała.
-Okej,
już idziemy tylko powiadomię Elijah – oznajmiła wstając.
Caroline
również się podniosła, trochę zdziwiona nagłym przypływem
energii szatynki. Jej zdziwienie wzrosło, gdy zauważyła
charakterystyczne wybrzuszenie, na jej brzuchy.
Już
miała coś powiedzieć, jednak powstrzymała swoją wrodzoną
ciekawość i z uśmiechem na twarzy podążyła za dziewczyną.
Kilkanaście minut później spacerowały już po Francuskiej Dzielnicy.
Caroline chciała jakoś rozpocząć rozmowę, ale nie potrafiła
znaleźć, żadnego odpowiedniego tematu. Luka w głowie zaczynała
jej poważnie doskwierać. Hayley wydawała się miła, ale blondynka
nie wiedziała co tak naprawdę o tym wszystkim sądzić. Najchętniej
porozmawiałaby z kimś kto ją naprawdę zna i kto powie jej prawdę.
-Co
cię zadręcza? – spytała Hayley, wyrywając Caroline z zadumy.
-Oprócz
tego, że mam pustkę w głowie, to wszystko jest w porządku –
mruknęła trochę za bardzo złośliwie.
Szatynka
spojrzała na nią ze współczuciem, jednak wyraz jej twarzy szybko
się zmienił i posłała Caroline uśmiech.
-Wiesz,
czasami bardzo chciałabym zapomnieć o pewnych rzeczach –
mruknęła, odruchowo łapiąc się za brzuch. Oczywiście nie uszło
to uwadze blondynki.
Już
zamierzała coś powiedzieć, jednak Hayley ją uprzedziła.
-Tylko
nie pytaj o czym chciałabym zapomnieć. Błagam.
-Jasne.
- Na twarzy Caroline zawitał szeroki uśmiech, który szatynka od
razu odwzajemniła. Po chwili stanęła w miejscu.
-Idziemy
tutaj – powiedziała, wskazując hotel Pelham.
Caroline
spojrzała na budynek, a potem na szatynkę.
-Jesteś
pewna, że tu się zatrzymałam? Wygląda na całkiem drogi.
-Uwierz
mi, to jest całkiem w twoim stylu – oznajmiła, spoglądając na
nią znacząco.
-Ty
wiesz lepiej – mruknęła Caroline i obie weszli do hotelu.
Jak
się można było spodziewać, wnętrze było tak samo bogate jak na
zewnątrz.
Hol
był wyłożony marmurowymi płytkami, a ściany pokryte białą
farbą i malowidłami. Na suficie wisiał kryształowy żyrandol, w
kątach stały sofy, które były pozajmowane przez gości, a za
ladą, która znajdowała się na końcu pomieszczenia, stała młoda
recepcjonistka. Wyglądała na góra 30 lat, miała błękitne oczy i
czarne jak smoła włosy, które spięła w wysokiego koka.
-Dzień
dobry – przywitała się z wyćwiczonym, szerokim uśmiechem. - W
czym mogę pomóc?
Hayley
szturchnęła dyskretnie blondynkę.
-Ach,
czy... - zaczęła, najwidoczniej nie wiedząc co powiedzieć.
Szatynka wywróciła oczami i sama rozpoczęła rozmowę.
-Moja
koleżanka zgubiła klucze, moglibyśmy dostać zapasowy? - spytała,
posyłając jej wymuszony uśmiech.
-Nazwisko?
- spytała recepcjonistka, spoglądając na blondynkę.
-F-Forbes.
Caroline Forbes – odpowiedziała, trochę za bardzo nie pewnie.
Czarnowłosa
spojrzała podejrzliwie na dziewczyny, jednak po chwili wystukała
nazwisko do komputera.
-Pokój
numer 16 – oznajmiła, podając im klucze.
Podziękowały
i szybko udały się do wyznaczonego pokoju.
W
pomieszczeniu panował bałagan, w sumie nic dziwnego skoro od kilku
dni nikt tu nie zaglądał. Na łóżku, jak i podłodze leżały
porozrzucane ubrania, co świadczyło o tym, że ktoś tu czegoś
szukał, albo zbierał się w pośpiechu.
-To
na pewno mój pokój? - spytała Caroline, rozglądając się z
niesmakiem.
-Zaraz
się przekonamy – odpowiedziała jej Hayley i zaczęła przekopywać
stertę ubrań. Po minucie, może dwóch, zaprzestała czynności i
podeszła do blondynki podając jej telefon.
Caroline
spróbowała go włączyć, niestety urządzenie było rozładowane.
-Jest
tu gdzieś ładowarka? - spytała przeglądając pokój, w
poszukiwaniu jakiegoś gniazdka.
-Nie,
ale mam coś lepszego – oznajmiła Hayley, trzymając w dłoni
prawo jazdy. - Jest twoje.
Caroline
wzięła przedmiot do ręki, przyglądając się swojej podobiźnie.
-Kim
jesteś? - szepnęła cicho, dotykając twarzy na zdjęciu.
-Mówiłaś
coś? - spytała szatynka, na co Caroline pokręciła przecząco
głową.
-Muszę
to wszystko spakować – mruknęła, wzdychając głośno.
-To
na co czekamy? - spytała Hayley, posyłając blondynce uśmiech.
Caroline odwzajemniła gest i zaczęły zbierać ubrania z podłogi.
Po
kilkunastu minutach sprzątania, Caroline znalazła ładowarkę do
telefonu. Szybko podłączyła komórkę, czekając aż się włączy.
Minęło trochę czasu zanim w końcu wyświetlacz zmienił kolor z
czarnego na biały.
-Wow
– mruknęła, spoglądając zdziwiona na telefon.
-Co
jest? - spytała zainteresowana Hayley.
-Mam
30 nieodebranych połączeń od mamy i Eleny, 20 od Stefana, 18 od
Bonnie i jeszcze 4 od Matt'a – oznajmiła ze zdziwieniem
wymalowanym na twarzy. - No i jeszcze 50 wiadomości od wszystkich
razem wziętych.
Hayley
przez chwilę stała zdezorientowana, po czym powiedziała.
-Twoi
przyjaciele, naprawdę się o ciebie martwią.
-Taa
– szepnęła nadal, wpatrując się w ekran telefonu.
-Powinnaś
do nich zadzwonić, pewnie odchodzą od zmysłów – oznajmiła,
wracając do zbierania ubrań.
Caroline,
przez moment myślała, że szatynka się obraziła, jednak szybko
odrzuciła ten pomysł. Dlaczego miałaby się obrażać, to
logiczne, że przyjaciele się martwią.
Szybko
wybrała numer Eleny, która zostawiła jej, aż 20 wiadomości
głosowych. Dziewczyna odebrała już po pierwszym sygnale
-Caroline?
- spytała, najwidoczniej czekając już od jakiegoś czasu na
telefon.
-T-tak
– odpowiedziała, trochę się jąkając. Nie wiedziała z kim tak
naprawdę rozmawia, jednak starał się brzmieć normalnie.
-Nawet
sobie nie wyobrażasz jak się o ciebie martwiłam. Wszyscy się
martwiliśmy. Dlaczego nie odbierałaś? Coś się stało? Uwierzysz,
że już planowałam wyjazd do Nowego Orleanu. Przepraszam, ale
musiałam powiedzieć innym gdzie wyjechałaś, mam nadzieję, że
nie jesteś zła po prostu się martwiliśmy i nie mogłam tego
dłużej ukrywać. - Dziewczyna zasypała blondynkę serią pytań,
na które Caroline nie potrafiła odpowiedzieć. Szczerze, to nawet
nie wiedziała o czym Elena mówi, pogubiła się po kilku słowach.
Posłała Hayley, błagające spojrzenie.
-Pomocy
– szepnęła bezgłośnie. Szatynka wywróciła oczami, jednak
nakazała blondynce podać telefon. Caroline lekko zdezorientowana,
posłusznie wypełniła jej prośbę.
-Elena
– zaczęła, a dziewczyna po drugiej stronie słuchawki zamilkła.
- Cześć, tu Hayley.
-Gdzie
Caroline?
-Jest
tuż obok, ale nie za bardzo może rozmawiać – oznajmiła,
spoglądając z ukosa na blondynkę.
-Co
z nią? - spytała Elena, najwidoczniej zaniepokojona.
-Miała
małe problemy i... straciła pamięć.
-Że
co?!
-Ale
ma się dobrze – dodała szybko, słysząc jej reakcję. - I
pomyślałam, że może pomogłoby jej to jeśli tu przyjedziesz.
Caroline
spojrzała zaskoczona na szatynkę. Jej mina wyrażała zdziwienie,
ale z drugiej strony czuła ulgę. W końcu miałaby okazję poznać
kogoś, kto na pewno nie będzie ukrywał przed nią prawdy.
-Nie
byłoby lepiej jeśli Caroline wróci do domu? - zasugerowała Elena.
-Problem
w tym, że ona nie chce wrócić – oznajmiła Hayley. - Ma się tu
całkiem dobrze.
Caroline
już miała zamiar wyrwać szatynce komórkę i powiedzieć, że to
nie prawda, kiedy zdała sobie sprawę, że faktycznie nie ma ochoty
wracać.
„Ale
dlaczego?” - spytała samą siebie. I wtedy jakiś cichutki głosik,
który chował się głęboko w jej głowie, powiedział jedno, wiele
znaczące słowo.
„Klaus”
- szepnął głos, a obraz mężczyzny stanął przed oczami
blondynki. Potrząsnęła głową, starając się wyrzucić go ze
środka.
-Powinniśmy
się z tym pośpieszyć. Twoja przyjaciółka pewnie przyjedzie lada
moment – oznajmiła Hayley, oddając blondynce telefon.
-Przyjedzie?
- zdziwiła się Caroline.
-Właśnie
to powiedziałam. - Hayley przyjrzała się jej uważnie. - W ogóle
słuchałaś o czym rozmawiałam z twoją przyjaciółką? - spytała
po chwili.
-Szczerze...
wyłączyłam się w połowie rozmowy – oznajmiła speszona.
Szatynka
przez moment wpatrywała się w Caroline przenikliwym spojrzeniem,
jednak po chwili wzruszyła ramionami.
-I
dobrze, strasznie przynudzała – mruknęła, wywracając oczami. -
To jak zbieramy się?
-Yhym.
- Caroline przytaknęła szybko głową i obie wróciły do
sprzątania pokoju.
***
Mimo,
iż powinien teraz zajmować się milioma rzeczami, odstawił to
wszystko na bok i zagłębił się w malowaniu. Starał się uwolnić
umysł od wszelkich myśli, niestety one ciągle powracały.
-Niklaus,
właśnie otrzymałem wiadomość od Hayley – oznajmił Elijah,
wchodząc do pracowni brata.
-I
dlaczego mi o tym mówisz? - spytał, wykonując kolejne ruchy
pędzlem.
-Ona
i Caroline wrócą za jakieś półgodziny – mruknął powoli,
zmierzając do wyjścia.
Klaus
odłożył pędzel i spojrzał na brata.
-Co
Caroline robiła z Hayley? - spytał, odwracając się do Elijahy.
-Nie
powiadomiła cię? - Szatyn, udawał zaskoczonego. Klaus posłał mu
wrogie spojrzenie, jednak Elijah wydawał się nieurażony.
-Wyszły na spacer, nie powinna cały dzień przesiadywać w domu - oznajmił po krótkiej chwili. Widząc spojrzenie brata, dodał:
-Na pewno nic jej nie będzie.
-Tego jestem pewien, Caroline potrafi o siebie zadbać - warknął Klaus, biorąc ponownie do ręki pędzel. - Bardziej martwi mnie to co Hayley może jej powiedzieć.
-Tym się nie przejmuj - mruknął Elijah, tym samym zwracając uwagę Klausa na siebie. - Po ostatnim incydencie wątpię, aby Hayley powiedziała jej cokolwiek - powiedział, wspominając zajście, które miało miejsce zaledwie dwa dni temu, w chatce na bagnach.
Klaus zacisnął palce na pędzlu i wykonał kilka gwałtownych ruchów.
-Wyszły na spacer, nie powinna cały dzień przesiadywać w domu - oznajmił po krótkiej chwili. Widząc spojrzenie brata, dodał:
-Na pewno nic jej nie będzie.
-Tego jestem pewien, Caroline potrafi o siebie zadbać - warknął Klaus, biorąc ponownie do ręki pędzel. - Bardziej martwi mnie to co Hayley może jej powiedzieć.
-Tym się nie przejmuj - mruknął Elijah, tym samym zwracając uwagę Klausa na siebie. - Po ostatnim incydencie wątpię, aby Hayley powiedziała jej cokolwiek - powiedział, wspominając zajście, które miało miejsce zaledwie dwa dni temu, w chatce na bagnach.
Klaus zacisnął palce na pędzlu i wykonał kilka gwałtownych ruchów.
-Nie
rozumiem twojego podejścia Niklaus – zaczął Elijah, spoglądając z
troską na brata. - Widzę, że darzysz tą dziewczynę ogromnym
uczuciem i teraz dostałeś szansę, aby zacząć od nowa, a zamiast
ją wykorzystać, ty nie robisz nic.
Zapanowała
cisza.
Najwidoczniej
słowa brata, dały Klausowi do myślenia. Nic dziwnego skoro były
szczerą prawdą.
Elijah
zaczął zmierzać w kierunku wyjścia, jednak zatrzymał się przed
drzwiami.
-Ukrywając
przed nią prawdę, nie zdobędziesz jej zaufania. - rzucił,
zostawiając Klausa samego.
***
Szatynka
wparowała do tymczasowego lokum Marcela. Zastała go jak zwykle przy
oknie, wpatrującego się w miasto, które znajdowało się po
drugiej stronie Missisipi.
-Mamy
problem – oznajmiła, stając z założonymi rękami i wyczekując
jakiejkolwiek reakcji ze strony mężczyzny.
-Wiesz
mam po dziurki w nosie problemów, dlatego się streszczaj –
mruknął, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
-Klaus
wie, że to nasza sprawka – powiedziała, bez owijania w bawełnę.
Marcel odwrócił się w jej stronę, zaskoczony. - I ja w
odróżnieniu do ciebie, nie będę się ukrywać – dodała i już
miała zamiar iść, jednak ciemnoskóry zagrodził jej drogę.
-Jak
to się dowiedział? - spytał, najwidoczniej wytrącony z równowagi.
-Wpadł
na mnie i rozpoznał.
Na
twarzy mężczyzny zwiało zdziwienie, które szybko zastąpiła
złość.
-Jak
mogłaś być tak nierozsądna!? - krzyknął zdenerwowany. Mary
zacisnęła usta w cienką kreskę, po czym wzięła głęboki
oddech.
-Nie
mam zamiaru się z tobą kłócić, dlatego teraz wyjdę z tego... - Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowali. - ...niby domu i zapomnę, że w ogóle
rozmawialiśmy.
Marcel
chciał coś powiedzieć, jednak czarownica nie dopuściła go do
słowa.
-Nie
martw się, obiecałam ci pomóc i dotrzymam słowa. Odzyskasz Nowy
Orlean, a Klaus dostanie to na co zasłużył, masz moje słowo.
~~~~~
Wiem, rozdział do bani, ale nie potrafiłam za nic znaleźć weny :( Te upały wręcz mnie dobijają i nie potrafię zebrać myśli, no ale wolę to, niż ciągłe ulewy więc nie powinnam narzekać :P
Przepraszam, że tak mało Klaroline, ale obiecuję, że w kolejnym rozdziale postaram się skupić głównie na nich ;)
Mam też do was maleńką prośbę... czy każdy kto to przeczyta mógłby zostawić, chociażby krótki komentarz. Chciałabym wiedzieć ile osób tak naprawdę czyta moje wypociny.
Z góry serdecznie dziękuję :)
To by było na tyle.
Do następnego! ♥
Przepraszam, że tak mało Klaroline, ale obiecuję, że w kolejnym rozdziale postaram się skupić głównie na nich ;)
Mam też do was maleńką prośbę... czy każdy kto to przeczyta mógłby zostawić, chociażby krótki komentarz. Chciałabym wiedzieć ile osób tak naprawdę czyta moje wypociny.
Z góry serdecznie dziękuję :)
To by było na tyle.
Do następnego! ♥
Rozdział mega! *o* Ogółem Caroline straciła pamięć :o xD Hmm... Zastanowiło mnie to, bo one po prostu weszły do hotelu powiedziały nazwisko i dostały klucz? Trochę nieodpowiedzialny hotel :/ Ale e tam xD Bardzo spodobało mi się to, że Elijah w końcu wygadał Klausowi! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i weny życzę ;3
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
OdpowiedzUsuńCaroline zagubiona, nic nie pamięta.
Szkoda mi jej.
Hayley... Może zaprzyjaźń się z Caroline?!
Elenka się pojawi jak fajnie. Bardzo ją lubię. Jeszcze z nią Stefan i będzie idealnie XD
Masz talent wielki.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Anahi
P.S. Zapraszam do sb dodałam nowy rozdział.
Rozdział jest mega dobry! Ba! Nawet fantastyczny. Długi i efektywny. Dużo się działo. Podobała mi się Hayley w tym rozdziale. Liczę że Caroline szybko odzyska pamięć, a Klaus zbliży się do niej ;) Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się relacja Caroline-Hayley :D Fajnie jakby się zaprzyjaźniły.
Elijah wygarnął Klausowi i dobrze! Może w końcu zrobi jakiś krok naprzód.
Pozdrawiam i życzę weny! :*
rozdzial bardzo fajny;) cos nie wierze w uczciwosc i bezinteresownosc Hayley
OdpowiedzUsuń..
www.czarnekrolestwo.blog.pl