Dochodziło
popołudnie, jednak Caroline nadal nie wróciła. Elena chodziła w
kółko po pokoju co kilka minut zerkając na komórkę. Niebieskooka
wyszła z hotelu, kiedy Elena brała prysznic, nie racząc jej
poinformować gdzie się wybiera. Zostawiła tylko krótką
wiadomość, że wróci za godzinę, jednak ona już dawno minęła,
a blondynka nie dawała znaku życia.
Po
raz dziesiąty tego dnia wybrała numer przyjaciółki, jednak
ponownie włączyła się poczta głosowa.
-Caroline!
Gdzie ty jesteś? Miałaś wrócić jakieś 5 godzin temu, martwię
się – powiedziała szczerze zaniepokojona. - Jak to odsłuchasz,
oddzwoń – dodała i się rozłączyła.
Rzuciła
telefon na łóżko i udała się do kuchni po trzecią już tego
dnia torebkę z krwią. Zawsze starała się ograniczać swoją
wampirzą naturę, jednak teraz była tak podenerwowana, że gdyby
miała pusty żołądek, choć przez chwilę to prawdopodobnie
rzuciłaby się na pierwszego lepszego turystę.
Ledwo
co skończyła posiłek, odezwała się jej komórka. Rzuciła pusty
woreczek na podłogę i sięgnęła po telefon. Niestety, na ekranie
wyświetlił się numer Stefana, a nie tak jak miała nadzieję,
Caroline.
-Hej
Stefan – rzuciła, starając się brzmieć normalnie.
-Elena,
hej. Wiem, że pewnie jesteście teraz w trasie, ale miałaś
zadzwonić kiedy będziecie wyjeżdżać więc zacząłem się
martwić – oznajmił, zaniepokojony że wampirzyca się nie
odezwała. - Damon twierdzi, że dramatyzuję, ale...
-Nie
wyjechaliśmy jeszcze – przerwała mu.
-Dlaczego?
-Caroline
wyszła kilka godzin temu i nadal nie wróciła. Nie mam pojęcia
gdzie jest, a telefonu też nie odbiera. Boję się, że coś mogło
jej się stać – oznajmiła, czując w pewnym sensie ulgę, że w
końcu mogła się komuś wygadać.
-Nie
pomyślałaś, że może jest u Klausa? - spytał Stefan, jakby to
było coś oczywistego.
-Tak,
brałam to pod uwagę, ale nawet jeśli by u niego była to chyba
zadzwoniłaby jeśli się jednak rozmyśliła.
-Czemu
miałaby się rozmyślić?
-Nie
jestem, pewna ale wydaje mi się, że między nimi do czegoś doszło,
a skoro ona straciła pamięć to Klaus...
-Tak
też myślałam, jednak Caroline twierdzi że Klaus chcę, aby ona
wyjechała, więc już sama nie wiem co o tym sądzić – przyznała
lekko zirytowana zachowaniem Pierwotnego. - Namieszał jej w głowie
i tyle – burknęła, prychając cicho.
-Mimo
wszystko uważam, że powinnaś skontaktować się z Klausem –
oznajmił blondyn, a kiedy usłyszał po drugiej stronie słuchawki
kolejne prychnięcie mówił dalej:
-To
nasz jedyny trop Eleno. Musisz ją jak najszybciej znaleźć.
-Wiem,
zaraz do niego zadzwonię – oznajmiła, po czym się pożegnała i
zakończyła połączenie.
Wyrzuciła
woreczek, który przedtem pozostawiła na podłodze i jeszcze raz spróbowała
zadzwonić do Caroline, niestety tak jak poprzednio włączyła się
poczta głosowa.
Westchnęła
głośno, po czym wybrała numer Pierwotnego, jednak zanim wcisnęła
zieloną słuchawkę, rozmyśliła się.
Może
zadzwonić, jednak nie ma pewności, że Klaus odbierze, dlatego
postanowiła, że najlepiej będzie jeśli się do niego przejdzie i
przy odrobinie szczęścia może zastanie tam Caroline.
Nie
zwlekając ani chwili dłużej, chwyciła kurtkę i wyszła z pokoju.
Dojście
do rezydencji zajęło jej dłuższą chwilę, ponieważ kiedy
pierwszy raz tu była nie zwracała uwagi na drogę. Cóż nie
spodziewała się, że będzie musiała tu wracać, jednak w końcu
udało jej się odnaleźć posiadłość.
Zapukała
do drewnianych, masywnych drzwi, czując się wyjątkowo głupio.
Jeśli Caroline tu jest to przysięga, że zabije ją gołymi rękoma.
Po
niespełna minucie, drzwi się otworzyły, a w nich zastała Elijahę.
-Cześć.
- Uśmiechnęła się nieśmiało.
-Elena,
czemu zawdzięczam twoją wizytę? - spytał nie ukrywając
zdziwienia.
-Była
tu może Caroline? - spytała prosto z mostu.
-Tak,
jakiś czas temu. Chciała rozmawiać z Klausem, ale go nie zastała.
Czekała przed domem, jednak wydaje mi się, że już poszła –
oznajmił, otwierając szerzej drzwi. - Coś się stało? - spytał
po chwili, spoglądając na nią zaciekawiony.
-Wyszła
wcześnie rano i do tej pory nie wróciła – wyznała, łapiąc się
za głowę. - Mogę porozmawiać z Klausem? - spytała po chwili, na
co Elijah gestem ręki zaprosił ją do środka.
-Jest
w swojej pracowni – oznajmił, wskazując jej drzwi. Elena
uśmiechnęła się z wdzięcznością i udała się w wyznaczonym
kierunku.
Stanęła
przed drzwiami i zapukała cicho, wyczekując upragnionego „proszę”,
jednak to nie nastało. Zapukała jeszcze raz, tym razem głośniej,
ale tak jak przedtem nic się nie wydarzyło.
Do
reszty zirytowana, po prostu weszła do pomieszczenia, darując sobie
dalszych uprzejmości.
-Ogłuchłeś
czy jak? - spytała, spoglądając wyczekująco na Klausa, który
stał przed płótnem z pędzlem w ręce, niezrażony jej
nieproszonym wtargnięciem.
-Jeśli
ktoś nie odpowiada to raczej oznacza, że nie ma zamiaru się z
nikim widzieć – odparł, wykonując kolejne ruchy pędzlem.
Elena
wciągnęła głośno powietrze, starając się nie wybuchnąć.
-Ale
skoro już tu jesteś – zaczął, odkładając narzędzie pracy. -
Czego chcesz? - spytał, spoglądając na nią spod ukosa.
-Caroline
wyszła dziś rano i jeszcze nie wróciła. Elijah powiedział, że
chciała spotkać się z tobą, widziałeś ją? Wiesz gdzie teraz
jest? - spytała i z radością stwierdziła, że zdobyła
zainteresowanie Pierwotnego.
-Widzieliśmy
się kilka godzin temu. Nie wiem gdzie się udała, ale miałem
nadzieję, że w końcu wyjedziecie.
-Powiedziałeś
jej żeby wyjechała? - spytała dla pewności.
-Dlaczego
cię to dziwi? - odpowiedział jej pytaniem.
-Nie,
po prostu – wzięła głęboki wdech. - Skoro już po raz któryś
mówisz jej, żeby wyjechała, to dlaczego nie wróciła? Czemu
szwenda się gdzieś po Nowym Orleanie i nie daje znaku życiu? - Z
jej oczu popłynęły łzy, jednak szybko je starła. Nie miała
zamiaru się przed nim rozklejać.
Klaus
spoglądał na nią bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy. Nie obchodziła
go Elena, jednak fakt że Caroline gdzieś zaginęła...
Miała
wyjechać. W Mystic Falls miała być bezpieczna. Dlaczego chociaż
raz nie może go posłuchać i zrobić to co się jej każe?
Ich
rzekomą rozmowę, przerwał Elijah, który podobnie jak Elena nie
raczył zaczekać aż ktoś da mu pozwolenie na wejście do pokoju.
-Wybaczcie,
że przeszkadzam, ale znalazłem to przed wejściem – oznajmił,
podając bratu białą kopertę, na której widniało jego imię.
Klaus
sprawnym ruchem rozerwał ją i wyciągnął średniej wielkości
kartkę, której zawartość zawierała trzy krótkie zdania.
Zgubiłeś
coś?
Nie
martw się, znalazłam za ciebie.
Chociaż
nie gwarantuję, że jest taka jak wcześniej.
M.
Przeczytał
tekst jeszcze kilka razy, aż w końcu dotarł do niego ich sens.
-Co
to jest? - spytała Elena, spoglądając to na Klausa to na kartkę.
-Caroline
jest w niebezpieczeństwie – oznajmił, wpatrując się tępo w
kartkę. - Musimy ją jak najszybciej znaleźć.
5 godzin wcześniej
Czując,
że jest już wystarczająco daleko od rezydencji, Caroline
zatrzymała się kilka przecznic od wynajmowanego przez Elenę hotelu
i pozwoliła łzą płynąć. Z jednej strony była z siebie dumna,
że udało jej się przezwyciężyć samą siebie i zdobyła się na
tak wielki ruch, z drugiej zaś wiedziała, że jest to ostateczne
pożegnanie. Uśmiechnęła się smutno na samo wspomnienie ich
pocałunku.
-I
znów spotykamy się, gdy płaczesz – dobiegł ją kobiecy głos.
Odwróciła się za siebie, a jej oczom ukazała się dziwnie znajoma
szatynka. Caroline przyglądała jej się uważnie, starając sobie
przypomnieć gdzie ją wcześniej widziała.
-Ostatnio
byłaś bardziej rozmowna – mruknęła, widząc że wampirzyca nie
ma zamiaru skomentować jej wcześniejszą wypowiedź.
-Przepraszam,
ale nie potrafię sobie ciebie przypomnieć – wyznała zawstydzona.
-Nie
szkodzi, chociaż widzieliśmy się zaledwie wczoraj – oznajmiła,
jakby rozczarowana.
-Ach
tak? - zaciekawiła się Caroline.
-W
barze? Rzuciłam się na ciebie? - Brązowooka starała się
odświeżyć pamięć wampirzycy. - Przy okazji wyrwałam ci z głowy
włos, dzięki któremu udało mi się cię namierzyć – dodała nieco
zawiedziona.
Blondynka
spojrzała na nią jak na wariatkę i wtedy się jej przypomniało.
Wczorajszego wieczoru jakaś kobieta ją przytuliła, mówiąc do
niej „Maggie”, jednak widziały się tylko przez niecałą
minutę. Dlaczego myślała że wampirzyca ją rozpozna?
-Jak
mnie namierzyłaś? - spytała po chwili, dziwiąc się jak za pomocą
włosów można kogoś namierzyć.
Z
ust szatynki wydobyło się głośne westchnięcie, jakby ta cała
sytuacją ją nieźle irytowała.
-Muszę
mieć coś co należy do osoby, którą chcę namierzyć, w twoim
wypadku był to włos. Wypowiedziałam zaklęcie lokalizacyjne, które
wskazało mi na mapie miejsce gdzie się akurat znajdujesz –
wytłumaczyła znudzonym tonem. - Powinnaś o tym wiedzieć, skoro
twoja przyjaciółka była czarownicą – dodała wywracając
oczami.
-Słucham?
- W głowie Caroline tworzył się kolejne pytania. Skąd ta kobieta
tyle o niej wiedziała?
-Aaa
no tak, wyleciało mi z głowy, że zabrałam ci wszystkie
wspomnienia. - Uśmiechnęła się przepraszająco.
Oczy
Caroline rozszerzyły się ze zdziwienia jak i ze strachu.
-To
byłaś ty? Ty jesteś Mary? - Jej głos drżał. W pewnym sensie się
jej bała, w końcu miała moc, dzięki której w jej głowie
zapanowała pustka.
-Och
widzę, że Klaus o mnie wspominał. - W jej głosie można było
słyszeć radość. - Mam nadzieję, że mówi o mnie dobrze. -
Zrobiła taką minę jakby samo mówienie o niej czegoś złego było
przestępstwem.
-Rozumiem,
szukasz Klausa, ale czego chcesz ode mnie? - spytała blondynka, na
wszelki wypadek powoli się cofając, gdyby była zmuszona do
ucieczki.
-Od
ciebie, hmm... - Czarownica zrobiła minę jakby się głęboko
zastanawiała. - Właściwie spełniłaś już swoje zadanie –
oznajmiła, wzruszając ramionami.
-Zamierzasz
uciec? - spytała po chwili, wskazując na stopy Caroline, które
powoli zmierzały w tył, a teraz stanęły w miejscu.
-S-skoro
już mnie nie potrzebujesz to chyba mogę iść – wyjąkała,
spoglądając niepewnie na czarownicę.
-Nie
pozbędziesz się mnie tak łatwo – mruknęła, zbliżając się
powoli do wampirzycy. - Poza tym, nie chcesz odzyskać swoich
wspomnień? - spytała, niby od niechcenia.
-Wątpię,
że mi je oddasz z czystej dobroci serca – fuknęła Caroline nim
zdążyła się ugryźć w język, jednak prawda była tak, że
szatynka zaczęła ją nieźle irytować.
-Tak,
masz rację – mruknęła brązowooka całkowicie niezrażona.
Położyła swoje dłonie na skroni wampirzycy, która wydawała się
do reszty zdezorientowana.
-Co
ty... - Nie zdążyła skończyć bo wtem w jej głowie zawitał
ogłuszający ból. Tak jakby miliony igieł wbijały się do jej
rozumu. Słyszała szepty, urywki rozmów. Przed jej oczami
przewijały się setki obrazów.
-Zabrałam
ci wspomnienia, abyś nie musiała pamiętać jak Klaus zabił twoją
najlepszą przyjaciółkę i jej ciocię Jennę. – Głos czarownicy
dochodził z oddali, jednak Caroline widziała to wszystko.
Widziała
Klausa, który przebija kołkiem serce rudowłoswej kobiety, widziała
jak wbija się w szyję Eleny i sączy z niej krew, aż ta upada
martwa.
-Zapomniałaś
też o tym, że przemienił twojego chłopaka w hybrydę, stwarzając
między nimi więź, aby był mu posłuszny i wykonywał jego
wszelkie zachcianki. Zmusił go nawet do ugryzienia ciebie.
Wampirzyca
widziała Klausa, który karmi swoją krwią bruneta, a później
skręca mu kark. Widziała siebie i tego chłopaka w lesie, kiedy
namiętnie się całowali i w jednej chwili brunet ją ugryzł.
-Co
to było? - spytała Caroline ze wspomnień zaskoczona całą
sytuacją. - Czy ty mnie ugryzłeś?!
-I
oczywiście nie zapominajmy o tym jak przebił cię kołkiem i
ugryzł, aby dać nauczkę twojemu chłoptasiowi.
Ponownie
przed oczami wampirzycy pojawił się inny obraz.
Znajdowała
się w domu Eleny, ona Klaus i Tyler.
-Mama
Tylera nie żyje. Mój brat też. Jesteśmy kwita – oznajmił
Pierwotny wpatrując się w bruneta, który cicho westchnął. -
Zadzwoń do Bonnie, niech mnie stąd wypuści – powiedział,
kierując te słowa do blondynki.
-Nigdy,
przenigdy ci nie pomogę – warknęła Caroline, posyłając mu
spojrzenie pełne nienawiści.
-Jak
szybko zapomniałaś o tym, że uratowałem Tylera od udręki bycia
wilkołakiem – powiedział urażony jej niechęcią. - Albo o nocy,
gdy twoja matka zaprosiła mnie do domu, abym uratował życie jej
drogiej córce.
-Chyba
masz urojenia? - parsknęła wampirzyca z niedowierzaniem. - Zabiłeś
jego matkę – wycedziła przez zaciśnięte zęby. - I nie
zapominajmy, że jesteśmy w domu w którym kiedyś żyła ciocia
Eleny, Jenna – mówiła dalej, zbliżając się powoli do niego. -
A może myślisz, że twój urok sprawi, że zapomnimy jak ją
zabiłeś?
Jej
oczy tryskały nienawiścią.
-Wiesz
co? Nie. Nie zamierzam się w to angażować. Nie jesteś nawet wart
tych kalorii, które spaliłam mówiąc o tobie – oznajmiła co
wywołało ogromny gniew w Pierwotnym.
Szybko
złapał stojącą obok lampę i przebił nią wampirzycę,
przyciągając do siebie, po czym wbił w jej szyję kły i upuścił
na zimną posadzkę.
Westchnął
głośno i z uśmiechem na twarzy odwrócił się do zszokowanego
bruneta.
-To
zdecydowanie było warte tych kalorii – mruknął, uśmiechając
się szeroko.
Obraz
się rozmazał, jednak na zawsze pozostał w głowie Caroline.
-No
i jak bym mogła zapomnieć o tym, że mimo tych wszystkich
okropności ty i tak zdecydowałaś się do niego pojechać, ale
zastałaś go obściskującego się z inną kobietą.
Przed
oczami Caroline pojawił się kolejny urywek jej wspomnień. Widziała
siebie na jakieś imprezie, gdzie wpadała na nieznajomych ludzi, aż
jej oczy natrafiły na Klausa. W jednej sekundzie na jej twarzy
wymalowała się radość, która zniknęła gdy zauważyła
rudowłosą kobietę, która wpiła się w usta Pierwotnego.
Prawdziwa
Caroline potrząsnęła głową, aby uwolnić się z uścisku
czarownicy.
-Przestań!
Nie chcę tego widzieć – powiedziała, starając się powstrzymać
napływające łzy.
-To
tylko kilka okropności jakich dokonał Klaus – oznajmiła Mary,
spoglądając na wampirzycę, która wpatrywała się tępo w ziemię.
-Dlaczego?
- szepnęła ledwo słyszalnym głosem.
-Taki
już jest Klaus. To potwór, był nim, jest i już zawsze będzie –
odpowiedziała Mary, a w jej głosie można było dosłyszeć
pogardę. - W końcu poznałaś prawdę – dodała, spoglądając na
Caroline, jakby ze współczuciem. Widząc ją tak zdruzgotaną
przypomniało jej się jak jej samej było ciężko po stracie
ukochanej osoby. W pewnym sensie zrobiło jej się żal wampirzycy,
jednak szybko stłumiła to uczucie, przypominając sobie słowa pani
Dupont. Musi postępować zgodnie z planem.
Na
jej twarzy pojawił się smutny uśmiech i spojrzała z udawaną
troską na Caroline.
-Wiesz,
jest na to sposób – zaczęła, starając się uchwycić spojrzenie
wampirzycy. - Cały ból i cierpienie, to wszystko może zniknąć –
powiedziała, powodując, że Caroline w końcu na nią spojrzała.
-Jak?
- spytała, kiedy kolejna łza spłynęła po jej policzku.
-Wyłącz
to – szepnęła, spoglądając blondynce prosto w oczy. - Po prostu
wyłącz uczucia i wszystko minie.
Caroline
wpatrywała się w czarownicę, zastanawiając się nad jej słowami.
Wyłączyć
uczucia. To nie taki zły pomysł. Uwolni się od smutku, bólu i
cierpienia. Wystarczy tylko przełączyć guzik.
Mary
spoglądała w niebieskie oczy wampirzycy, z których znikały
jakiekolwiek emocje. Smutek, złość, rozczarowanie, wszystko po
kolei wyparowało, aż w tych pięknych, błękitnych oczach
zagościła pustka.
Szeroki
uśmiech zawitał na twarzy czarownicy. Wszytko szło zgodnie z
planem.
~~~~~
No i kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się spodobał, chociaż podejrzewam, że takiego zwrotu akcji się nie spodziewaliście :)
Kolejny rozdział pojawi się dopiero we wrześniu, bo raczej nie dam rady go wcześniej skończyć, chociaż kto wie? :D
Do tego czasu pozdrawiam was wszystkich i dziękuję za ponad 8200 wejść! ♥
Kolejny rozdział pojawi się dopiero we wrześniu, bo raczej nie dam rady go wcześniej skończyć, chociaż kto wie? :D
Do tego czasu pozdrawiam was wszystkich i dziękuję za ponad 8200 wejść! ♥
Masz świętą rację. Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam :o Po co ona wszystko przypominała Caroline? Zabije ją ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, a szczególnie, że taki długi. Odpowiadają mi takie długości ;3 Każdy napisany przez Ciebie rozdział jest świetny :3 Czekam na następny :D
Weny :D
http://klaus-i-caroline-inaczej.blogspot.com/
Oł. Caroline wyłączyła uczucia! TAK! Ciekawe co zrobi, hehehe. :D Kurczę, ja tam jestem zadowolona, co pewnie jest dziwne, ale życie jak w Madrycie. xD Mary, kocham Cię! Szczerze myślałam, że zostawi ją z tymi wszystkimi złymi wspomnieniami o Klausie na pastwę losu, Care go znienawidzi, ale wyłączenie uczuć jest lepsze. :D I co za plan ma Mary? Czy my się kiedyś dowiemy? :o
OdpowiedzUsuńNonono. Ciekawie będzie, hehe. :D Już nie mogę się doczekać. :D BTW. świetny rozdział. <3
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka i słoneczka. <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Wow! Nie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńCaroline wyłączyła uczucia... hmmm to może całkowicie popsuć jej urok :D Ale wszystko w twoich rękach :D
Rozdział bardzo mi się podobał :P
Mam nadzieje że wszystko jakoś się potoczy :D
O wiem! Może Klaus zmusi ją by włączyła uczucia na nowo :P
Byłoby super :D Ale nie tak od razu :D Niech coś się dzieje :P
W każdym razie czekam na kolejny i mam nadzieje że już niedługo się pojawi :P Pozdrawiam! <3
Mary ! No.. co zrobiłaś ? :< Biedna Caro.Tak strasznie mi jej szkoda. To kolejny blog z gifami wplątanymi w opowiadanie. Idealnie przypomnieć sobie niektóre momenty z serialu i przy okazji wczuć się czytając rozdział. Czekam na kolejny :>
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kolejny już trzeci rozdział "Słodki jezu. Gdzie żeś go trzymał?!". Zapraszam do czytania i komentowania! + dodałam Twoje opowiadanie do polecanych na moim blogu :) Pozdrawiam. / Victoria G.
http://i-will-be-your-star.blog.onet.pl
PS: Informuj mnie o nowościach :)