czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 14

Dochodziło popołudnie, jednak Caroline nadal nie wróciła. Elena chodziła w kółko po pokoju co kilka minut zerkając na komórkę. Niebieskooka wyszła z hotelu, kiedy Elena brała prysznic, nie racząc jej poinformować gdzie się wybiera. Zostawiła tylko krótką wiadomość, że wróci za godzinę, jednak ona już dawno minęła, a blondynka nie dawała znaku życia.
Po raz dziesiąty tego dnia wybrała numer przyjaciółki, jednak ponownie włączyła się poczta głosowa.
-Caroline! Gdzie ty jesteś? Miałaś wrócić jakieś 5 godzin temu, martwię się – powiedziała szczerze zaniepokojona. - Jak to odsłuchasz, oddzwoń – dodała i się rozłączyła.
Rzuciła telefon na łóżko i udała się do kuchni po trzecią już tego dnia torebkę z krwią. Zawsze starała się ograniczać swoją wampirzą naturę, jednak teraz była tak podenerwowana, że gdyby miała pusty żołądek, choć przez chwilę to prawdopodobnie rzuciłaby się na pierwszego lepszego turystę.
Ledwo co skończyła posiłek, odezwała się jej komórka. Rzuciła pusty woreczek na podłogę i sięgnęła po telefon. Niestety, na ekranie wyświetlił się numer Stefana, a nie tak jak miała nadzieję, Caroline.
-Hej Stefan – rzuciła, starając się brzmieć normalnie.
-Elena, hej. Wiem, że pewnie jesteście teraz w trasie, ale miałaś zadzwonić kiedy będziecie wyjeżdżać więc zacząłem się martwić – oznajmił, zaniepokojony że wampirzyca się nie odezwała. - Damon twierdzi, że dramatyzuję, ale...
-Nie wyjechaliśmy jeszcze – przerwała mu.
-Dlaczego?
-Caroline wyszła kilka godzin temu i nadal nie wróciła. Nie mam pojęcia gdzie jest, a telefonu też nie odbiera. Boję się, że coś mogło jej się stać – oznajmiła, czując w pewnym sensie ulgę, że w końcu mogła się komuś wygadać.
-Nie pomyślałaś, że może jest u Klausa? - spytał Stefan, jakby to było coś oczywistego.
-Tak, brałam to pod uwagę, ale nawet jeśli by u niego była to chyba zadzwoniłaby jeśli się jednak rozmyśliła.
-Czemu miałaby się rozmyślić?
-Nie jestem, pewna ale wydaje mi się, że między nimi do czegoś doszło, a skoro ona straciła pamięć to Klaus...
-Mógłby to wykorzystać – skończył za nią Salvatore.
-Tak też myślałam, jednak Caroline twierdzi że Klaus chcę, aby ona wyjechała, więc już sama nie wiem co o tym sądzić – przyznała lekko zirytowana zachowaniem Pierwotnego. - Namieszał jej w głowie i tyle – burknęła, prychając cicho.
-Mimo wszystko uważam, że powinnaś skontaktować się z Klausem – oznajmił blondyn, a kiedy usłyszał po drugiej stronie słuchawki kolejne prychnięcie mówił dalej:
-To nasz jedyny trop Eleno. Musisz ją jak najszybciej znaleźć.
-Wiem, zaraz do niego zadzwonię – oznajmiła, po czym się pożegnała i zakończyła połączenie.
Wyrzuciła woreczek, który przedtem pozostawiła na podłodze i jeszcze raz spróbowała zadzwonić do Caroline, niestety tak jak poprzednio włączyła się poczta głosowa.
Westchnęła głośno, po czym wybrała numer Pierwotnego, jednak zanim wcisnęła zieloną słuchawkę, rozmyśliła się.
Może zadzwonić, jednak nie ma pewności, że Klaus odbierze, dlatego postanowiła, że najlepiej będzie jeśli się do niego przejdzie i przy odrobinie szczęścia może zastanie tam Caroline.
Nie zwlekając ani chwili dłużej, chwyciła kurtkę i wyszła z pokoju.
Dojście do rezydencji zajęło jej dłuższą chwilę, ponieważ kiedy pierwszy raz tu była nie zwracała uwagi na drogę. Cóż nie spodziewała się, że będzie musiała tu wracać, jednak w końcu udało jej się odnaleźć posiadłość.
Zapukała do drewnianych, masywnych drzwi, czując się wyjątkowo głupio. Jeśli Caroline tu jest to przysięga, że zabije ją gołymi rękoma.
Po niespełna minucie, drzwi się otworzyły, a w nich zastała Elijahę.
-Cześć. - Uśmiechnęła się nieśmiało.
-Elena, czemu zawdzięczam twoją wizytę? - spytał nie ukrywając zdziwienia.
-Była tu może Caroline? - spytała prosto z mostu.
-Tak, jakiś czas temu. Chciała rozmawiać z Klausem, ale go nie zastała. Czekała przed domem, jednak wydaje mi się, że już poszła – oznajmił, otwierając szerzej drzwi. - Coś się stało? - spytał po chwili, spoglądając na nią zaciekawiony.
-Wyszła wcześnie rano i do tej pory nie wróciła – wyznała, łapiąc się za głowę. - Mogę porozmawiać z Klausem? - spytała po chwili, na co Elijah gestem ręki zaprosił ją do środka.
-Jest w swojej pracowni – oznajmił, wskazując jej drzwi. Elena uśmiechnęła się z wdzięcznością i udała się w wyznaczonym kierunku.
Stanęła przed drzwiami i zapukała cicho, wyczekując upragnionego „proszę”, jednak to nie nastało. Zapukała jeszcze raz, tym razem głośniej, ale tak jak przedtem nic się nie wydarzyło.
Do reszty zirytowana, po prostu weszła do pomieszczenia, darując sobie dalszych uprzejmości.
-Ogłuchłeś czy jak? - spytała, spoglądając wyczekująco na Klausa, który stał przed płótnem z pędzlem w ręce, niezrażony jej nieproszonym wtargnięciem.
-Jeśli ktoś nie odpowiada to raczej oznacza, że nie ma zamiaru się z nikim widzieć – odparł, wykonując kolejne ruchy pędzlem.
Elena wciągnęła głośno powietrze, starając się nie wybuchnąć.
-Ale skoro już tu jesteś – zaczął, odkładając narzędzie pracy. - Czego chcesz? - spytał, spoglądając na nią spod ukosa.
-Caroline wyszła dziś rano i jeszcze nie wróciła. Elijah powiedział, że chciała spotkać się z tobą, widziałeś ją? Wiesz gdzie teraz jest? - spytała i z radością stwierdziła, że zdobyła zainteresowanie Pierwotnego.
-Widzieliśmy się kilka godzin temu. Nie wiem gdzie się udała, ale miałem nadzieję, że w końcu wyjedziecie.
-Powiedziałeś jej żeby wyjechała? - spytała dla pewności.
-Dlaczego cię to dziwi? - odpowiedział jej pytaniem.
-Nie, po prostu – wzięła głęboki wdech. - Skoro już po raz któryś mówisz jej, żeby wyjechała, to dlaczego nie wróciła? Czemu szwenda się gdzieś po Nowym Orleanie i nie daje znaku życiu? - Z jej oczu popłynęły łzy, jednak szybko je starła. Nie miała zamiaru się przed nim rozklejać.
Klaus spoglądał na nią bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy. Nie obchodziła go Elena, jednak fakt że Caroline gdzieś zaginęła...
Miała wyjechać. W Mystic Falls miała być bezpieczna. Dlaczego chociaż raz nie może go posłuchać i zrobić to co się jej każe?
Ich rzekomą rozmowę, przerwał Elijah, który podobnie jak Elena nie raczył zaczekać aż ktoś da mu pozwolenie na wejście do pokoju.
-Wybaczcie, że przeszkadzam, ale znalazłem to przed wejściem – oznajmił, podając bratu białą kopertę, na której widniało jego imię.
Klaus sprawnym ruchem rozerwał ją i wyciągnął średniej wielkości kartkę, której zawartość zawierała trzy krótkie zdania.
Zgubiłeś coś?
Nie martw się, znalazłam za ciebie.
Chociaż nie gwarantuję, że jest taka jak wcześniej.

                                                                                    M.

Przeczytał tekst jeszcze kilka razy, aż w końcu dotarł do niego ich sens.
-Co to jest? - spytała Elena, spoglądając to na Klausa to na kartkę.
-Caroline jest w niebezpieczeństwie – oznajmił, wpatrując się tępo w kartkę. - Musimy ją jak najszybciej znaleźć.

5 godzin wcześniej
Czując, że jest już wystarczająco daleko od rezydencji, Caroline zatrzymała się kilka przecznic od wynajmowanego przez Elenę hotelu i pozwoliła łzą płynąć. Z jednej strony była z siebie dumna, że udało jej się przezwyciężyć samą siebie i zdobyła się na tak wielki ruch, z drugiej zaś wiedziała, że jest to ostateczne pożegnanie. Uśmiechnęła się smutno na samo wspomnienie ich pocałunku.
-I znów spotykamy się, gdy płaczesz – dobiegł ją kobiecy głos. Odwróciła się za siebie, a jej oczom ukazała się dziwnie znajoma szatynka. Caroline przyglądała jej się uważnie, starając sobie przypomnieć gdzie ją wcześniej widziała.
-Ostatnio byłaś bardziej rozmowna – mruknęła, widząc że wampirzyca nie ma zamiaru skomentować jej wcześniejszą wypowiedź.
-Przepraszam, ale nie potrafię sobie ciebie przypomnieć – wyznała zawstydzona.
-Nie szkodzi, chociaż widzieliśmy się zaledwie wczoraj – oznajmiła, jakby rozczarowana.
-Ach tak? - zaciekawiła się Caroline.
-W barze? Rzuciłam się na ciebie? - Brązowooka starała się odświeżyć pamięć wampirzycy. - Przy okazji wyrwałam ci z głowy włos, dzięki któremu udało mi się cię namierzyć – dodała nieco zawiedziona.
Blondynka spojrzała na nią jak na wariatkę i wtedy się jej przypomniało. Wczorajszego wieczoru jakaś kobieta ją przytuliła, mówiąc do niej „Maggie”, jednak widziały się tylko przez niecałą minutę. Dlaczego myślała że wampirzyca ją rozpozna?
-Jak mnie namierzyłaś? - spytała po chwili, dziwiąc się jak za pomocą włosów można kogoś namierzyć.
Z ust szatynki wydobyło się głośne westchnięcie, jakby ta cała sytuacją ją nieźle irytowała.
-Muszę mieć coś co należy do osoby, którą chcę namierzyć, w twoim wypadku był to włos. Wypowiedziałam zaklęcie lokalizacyjne, które wskazało mi na mapie miejsce gdzie się akurat znajdujesz – wytłumaczyła znudzonym tonem. - Powinnaś o tym wiedzieć, skoro twoja przyjaciółka była czarownicą – dodała wywracając oczami.
-Słucham? - W głowie Caroline tworzył się kolejne pytania. Skąd ta kobieta tyle o niej wiedziała?
-Aaa no tak, wyleciało mi z głowy, że zabrałam ci wszystkie wspomnienia. - Uśmiechnęła się przepraszająco.
Oczy Caroline rozszerzyły się ze zdziwienia jak i ze strachu.
-To byłaś ty? Ty jesteś Mary? - Jej głos drżał. W pewnym sensie się jej bała, w końcu miała moc, dzięki której w jej głowie zapanowała pustka.
-Och widzę, że Klaus o mnie wspominał. - W jej głosie można było słyszeć radość. - Mam nadzieję, że mówi o mnie dobrze. - Zrobiła taką minę jakby samo mówienie o niej czegoś złego było przestępstwem.
-Rozumiem, szukasz Klausa, ale czego chcesz ode mnie? - spytała blondynka, na wszelki wypadek powoli się cofając, gdyby była zmuszona do ucieczki.
-Od ciebie, hmm... - Czarownica zrobiła minę jakby się głęboko zastanawiała. - Właściwie spełniłaś już swoje zadanie – oznajmiła, wzruszając ramionami.
-Zamierzasz uciec? - spytała po chwili, wskazując na stopy Caroline, które powoli zmierzały w tył, a teraz stanęły w miejscu.
-S-skoro już mnie nie potrzebujesz to chyba mogę iść – wyjąkała, spoglądając niepewnie na czarownicę.
-Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo – mruknęła, zbliżając się powoli do wampirzycy. - Poza tym, nie chcesz odzyskać swoich wspomnień? - spytała, niby od niechcenia.
-Wątpię, że mi je oddasz z czystej dobroci serca – fuknęła Caroline nim zdążyła się ugryźć w język, jednak prawda była tak, że szatynka zaczęła ją nieźle irytować.
-Tak, masz rację – mruknęła brązowooka całkowicie niezrażona. Położyła swoje dłonie na skroni wampirzycy, która wydawała się do reszty zdezorientowana.
-Co ty... - Nie zdążyła skończyć bo wtem w jej głowie zawitał ogłuszający ból. Tak jakby miliony igieł wbijały się do jej rozumu. Słyszała szepty, urywki rozmów. Przed jej oczami przewijały się setki obrazów.
-Zabrałam ci wspomnienia, abyś nie musiała pamiętać jak Klaus zabił twoją najlepszą przyjaciółkę i jej ciocię Jennę. – Głos czarownicy dochodził z oddali, jednak Caroline widziała to wszystko.
Widziała Klausa, który przebija kołkiem serce rudowłoswej kobiety, widziała jak wbija się w szyję Eleny i sączy z niej krew, aż ta upada martwa.
-Zapomniałaś też o tym, że przemienił twojego chłopaka w hybrydę, stwarzając między nimi więź, aby był mu posłuszny i wykonywał jego wszelkie zachcianki. Zmusił go nawet do ugryzienia ciebie.
Wampirzyca widziała Klausa, który karmi swoją krwią bruneta, a później skręca mu kark. Widziała siebie i tego chłopaka w lesie, kiedy namiętnie się całowali i w jednej chwili brunet ją ugryzł.
-Co to było? - spytała Caroline ze wspomnień zaskoczona całą sytuacją. - Czy ty mnie ugryzłeś?!
-I oczywiście nie zapominajmy o tym jak przebił cię kołkiem i ugryzł, aby dać nauczkę twojemu chłoptasiowi.
Ponownie przed oczami wampirzycy pojawił się inny obraz.
Znajdowała się w domu Eleny, ona Klaus i Tyler.
-Mama Tylera nie żyje. Mój brat też. Jesteśmy kwita – oznajmił Pierwotny wpatrując się w bruneta, który cicho westchnął. - Zadzwoń do Bonnie, niech mnie stąd wypuści – powiedział, kierując te słowa do blondynki.
-Nigdy, przenigdy ci nie pomogę – warknęła Caroline, posyłając mu spojrzenie pełne nienawiści.
-Jak szybko zapomniałaś o tym, że uratowałem Tylera od udręki bycia wilkołakiem – powiedział urażony jej niechęcią. - Albo o nocy, gdy twoja matka zaprosiła mnie do domu, abym uratował życie jej drogiej córce.
-Chyba masz urojenia? - parsknęła wampirzyca z niedowierzaniem. - Zabiłeś jego matkę – wycedziła przez zaciśnięte zęby. - I nie zapominajmy, że jesteśmy w domu w którym kiedyś żyła ciocia Eleny, Jenna – mówiła dalej, zbliżając się powoli do niego. - A może myślisz, że twój urok sprawi, że zapomnimy jak ją zabiłeś?
Jej oczy tryskały nienawiścią.
-Wiesz co? Nie. Nie zamierzam się w to angażować. Nie jesteś nawet wart tych kalorii, które spaliłam mówiąc o tobie – oznajmiła co wywołało ogromny gniew w Pierwotnym.
Szybko złapał stojącą obok lampę i przebił nią wampirzycę, przyciągając do siebie, po czym wbił w jej szyję kły i upuścił na zimną posadzkę.
Westchnął głośno i z uśmiechem na twarzy odwrócił się do zszokowanego bruneta.
-To zdecydowanie było warte tych kalorii – mruknął, uśmiechając się szeroko.
Obraz się rozmazał, jednak na zawsze pozostał w głowie Caroline.
-No i jak bym mogła zapomnieć o tym, że mimo tych wszystkich okropności ty i tak zdecydowałaś się do niego pojechać, ale zastałaś go obściskującego się z inną kobietą.
Przed oczami Caroline pojawił się kolejny urywek jej wspomnień. Widziała siebie na jakieś imprezie, gdzie wpadała na nieznajomych ludzi, aż jej oczy natrafiły na Klausa. W jednej sekundzie na jej twarzy wymalowała się radość, która zniknęła gdy zauważyła rudowłosą kobietę, która wpiła się w usta Pierwotnego.
Prawdziwa Caroline potrząsnęła głową, aby uwolnić się z uścisku czarownicy.
-Przestań! Nie chcę tego widzieć – powiedziała, starając się powstrzymać napływające łzy.
-To tylko kilka okropności jakich dokonał Klaus – oznajmiła Mary, spoglądając na wampirzycę, która wpatrywała się tępo w ziemię.
-Dlaczego? - szepnęła ledwo słyszalnym głosem.
-Taki już jest Klaus. To potwór, był nim, jest i już zawsze będzie – odpowiedziała Mary, a w jej głosie można było dosłyszeć pogardę. - W końcu poznałaś prawdę – dodała, spoglądając na Caroline, jakby ze współczuciem. Widząc ją tak zdruzgotaną przypomniało jej się jak jej samej było ciężko po stracie ukochanej osoby. W pewnym sensie zrobiło jej się żal wampirzycy, jednak szybko stłumiła to uczucie, przypominając sobie słowa pani Dupont. Musi postępować zgodnie z planem.
Na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech i spojrzała z udawaną troską na Caroline.
-Wiesz, jest na to sposób – zaczęła, starając się uchwycić spojrzenie wampirzycy. - Cały ból i cierpienie, to wszystko może zniknąć – powiedziała, powodując, że Caroline w końcu na nią spojrzała.
-Jak? - spytała, kiedy kolejna łza spłynęła po jej policzku.
-Wyłącz to – szepnęła, spoglądając blondynce prosto w oczy. - Po prostu wyłącz uczucia i wszystko minie.
Caroline wpatrywała się w czarownicę, zastanawiając się nad jej słowami.
Wyłączyć uczucia. To nie taki zły pomysł. Uwolni się od smutku, bólu i cierpienia. Wystarczy tylko przełączyć guzik.
Mary spoglądała w niebieskie oczy wampirzycy, z których znikały jakiekolwiek emocje. Smutek, złość, rozczarowanie, wszystko po kolei wyparowało, aż w tych pięknych, błękitnych oczach zagościła pustka.
Szeroki uśmiech zawitał na twarzy czarownicy. Wszytko szło zgodnie z planem. 

~~~~~

No i kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się spodobał, chociaż podejrzewam, że takiego zwrotu akcji się nie spodziewaliście :)  
Kolejny rozdział pojawi się dopiero we wrześniu, bo raczej nie dam rady go wcześniej skończyć, chociaż kto wie? :D
Do tego czasu pozdrawiam was wszystkich i dziękuję za ponad 8200 wejść! ♥

4 komentarze:

  1. Masz świętą rację. Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam :o Po co ona wszystko przypominała Caroline? Zabije ją ;-;
    Rozdział świetny, a szczególnie, że taki długi. Odpowiadają mi takie długości ;3 Każdy napisany przez Ciebie rozdział jest świetny :3 Czekam na następny :D
    Weny :D

    http://klaus-i-caroline-inaczej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł. Caroline wyłączyła uczucia! TAK! Ciekawe co zrobi, hehehe. :D Kurczę, ja tam jestem zadowolona, co pewnie jest dziwne, ale życie jak w Madrycie. xD Mary, kocham Cię! Szczerze myślałam, że zostawi ją z tymi wszystkimi złymi wspomnieniami o Klausie na pastwę losu, Care go znienawidzi, ale wyłączenie uczuć jest lepsze. :D I co za plan ma Mary? Czy my się kiedyś dowiemy? :o
    Nonono. Ciekawie będzie, hehe. :D Już nie mogę się doczekać. :D BTW. świetny rozdział. <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka i słoneczka. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Nie spodziewałam się tego.
    Caroline wyłączyła uczucia... hmmm to może całkowicie popsuć jej urok :D Ale wszystko w twoich rękach :D
    Rozdział bardzo mi się podobał :P
    Mam nadzieje że wszystko jakoś się potoczy :D
    O wiem! Może Klaus zmusi ją by włączyła uczucia na nowo :P
    Byłoby super :D Ale nie tak od razu :D Niech coś się dzieje :P
    W każdym razie czekam na kolejny i mam nadzieje że już niedługo się pojawi :P Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mary ! No.. co zrobiłaś ? :< Biedna Caro.Tak strasznie mi jej szkoda. To kolejny blog z gifami wplątanymi w opowiadanie. Idealnie przypomnieć sobie niektóre momenty z serialu i przy okazji wczuć się czytając rozdział. Czekam na kolejny :>

    Zapraszam do mnie na kolejny już trzeci rozdział "Słodki jezu. Gdzie żeś go trzymał?!". Zapraszam do czytania i komentowania! + dodałam Twoje opowiadanie do polecanych na moim blogu :) Pozdrawiam. / Victoria G.
    http://i-will-be-your-star.blog.onet.pl
    PS: Informuj mnie o nowościach :)

    OdpowiedzUsuń